NINA
Kiedy wrócili do domu Anubisa
po pokazie talentów,Nina nie kryła zdenerwowania zbliżającą się
rozmową z dziećmi. Po tym,co usłyszała od Eddiego nie była w
stanie myśleć o niczym innym. Świadomość,że zło naprawdę
czyhało w murach szkoły napawała ją grozą.
Trudy jak zwykle wykazała się
doskonałym wyczuciem czasu i sytuacji i w salonie czekał na nich
talerze pełen ciasteczek oraz dzbanek z ciepłą herbatą.
Przynajmniej dobre rzeczy
wciąż pozostają takie same-pomyślała z uśmiechem i sięgnęła
po kubek z parującym napojem. Zbierała myśli na rozmowę z
dziećmi,ale odrobina przyjemności jej nie zaszkodzi. A przynajmniej
tak by było,gdyby do holu nie wpadł nagle rozgorączkowany Dustin.
Oddychał ciężko,a na jego twarzy malowało się przerażenie. Z
jego gardła wydobył się cichy jęk.
-Dustin wszystko w
porządku?-spytał Fabian z niepokojem obserwując syna.
-T-tak tato-wyjąkał i szybko
rozejrzał się po pokoju.-Ja tylko...pójdę na chwilę do..pójdę
po Lily...
-Lily jest w szkole razem ze
wszystkimi-Nina zmarszczyła brwi. Coś musiało się stać.-Przecież
wiesz.
Uśmiechnął się nerwowo i
zachichotał.
-No tak,jak mógłbym
zapomnieć...Pójdę już do siebie...Na razie!
Siedząca obok Niny Amber
wzruszyła ramionami.
-Na mój gust on się dziwnie
zachowuje-stwierdziła patrząc tęsknie na ciasteczka. Pewnie znowu
była na jakiejś diecie i walczyła z pokusą.
-Taak,to dziwne-odezwał się
Eddie siedzący na krześle w jadalni.-Myślicie ,że to...
Nina uniosła brwi i pokręciła
głową. Osirion rozłożył ręce.
-O co chodzi?-spytała ostro
Lewis-Jeżeli chodzi tu o Sibunę...
-Cicho Amber!-syknął Fabian.
-Przecież nikogo tu nie
ma-mruknęła przewracając oczami-No,oprócz nas. Ale luz,Fabian.
Jeśli chodzi o Sibunę to dotyczy nas wszystkich.
Nina westchnęła i odłożyła
kubek z herbatą. Posłała szybkie spojrzenie Eddie'mu,który skinął
głową.
-Ja i Eddie sądzimy,że nasza
niedawna rozmowa była nie do końca nieuzasadniona.
-Jaśniej proszę-warknęła
Amber-Moje szare komórki odwykły od rozwiązywania zagadek.
-Ja i Nina...właściwie to ja
miałem wizję-wyrzucił Eddie.
Amber wytrzeszczyła oczy.
-Wow. Tobie do tej pory się to
zdarza?
-No właśnie nie. To był
pierwszy raz od sprawy z Frobisherem w trzeciej klasie. Sądzimy,że
to nie przypadek.
-Czemu od razu nie
powiedzieliście?-Amber była coraz bardziej wzburzona.-Detektyw
Millington wpadłaby na jakiś trop.
-Chciałaś powiedzieć detektyw
Lewis-poprawił ją z uśmiechem Alfie.
-Tak,właśnie to miałam na
myśli-mruknęła blondynka oglądając paznokcie.-Co było w tej
wizji?
-Zło.-Eddie przełknął
ślinę.-Coś...strasznego.
-Jak bardzo strasznego?-Amber
przechyliła głowę.
-Było tam...zwierzę-Eddie
patrzył przed siebie niewidzącym wzrokiem-Ono...połknęło Joy.
Amber wessała gwałtownie
powietrze w płuca i zakryła usta dłonią. Nina przygryzła wargę.
Słyszała tę historię,ale za każdym razem gdy Eddie o niej
wspominał przechodziły jej po plecach ciarki. Nigdy nie lubiła
Joy,ale to był zbyt straszny los nawet jak dla niej.
-Słuchajcie,musimy w końcu
uświadomić dzieciom co tak naprawdę się tutaj dzieje-odezwała
się milcząca jak dotąd Patricia. Była blada i przestraszona.
Nina nigdy wcześniej jej takiej nie widziała. Bardzo się zmieniła
przez te kilkanaście lat. Macierzyństwo dobrze się jej
przysłużyło.
-Myślałam o tym przed
wysłaniem ich do szkoły-westchnęła Nina sięgając za bluzkę i
wydobywając Oko Horusa. Wzięła medalion do ręki i otarła palcem
czerwony kryształ. Wisior zdawał się postarzeć wraz z nią;na
drewnie widoczne były małe rysy,ale klejnot pośrodku wciąż lśnił
rubinową czerwienią.-Ale nie sądziłam,że będzie im to
potrzebne.
-Nikt z nas nie sądził-dodał
Eddie.-Poczekajmy aż zakończy się Dzień Talentów i spotkajmy się
z nimi w szkole. Nie ma czasu do stracenia.
Zanim jednak ostatecznie
zamknięto uroczystość zapadł wieczór. Mieszkańcy Anubisa ze
zdziwieniem przyjęli wiadomość o nadzwyczajnym spotkaniu,ale
stawili się wszyscy pięcioro. Nina uśmiechnęła się lekko
spoglądając na nich. Nas też było pięcioro...
Siedzieli w sali teatralnej.
Właściwie to dzieci siedziały. Dawna Sibuna stanęła wokół Niny
i Eddiego z poważnymi minami. Dustin i Lily siedzieli obok siebie z
niepewnymi minami,Nick i Blair wyglądali na nieco przestraszonych
Eddie zmarszczył brwi. Brakowało jednej osoby.
-Z tego co wiemy,jest was
piątka-odezwała się Nina-Gdzie jest Megan?
Trójka spojrzała
oskarżycielsko na Dustina. Chłopak spuścił głowę.
-Dustin?-powiedział miękko
Fabian-Co się stało?
-Wiemy-wyrzucił z siebie młody
Rutter gwałtownie unosząc głowę. Na jego policzkach błyszczały
łzy,ledwie widoczne w ciemnej sali.-Wiemy o tym,kim byliście. Gdzie
byliście. Ale nie wiemy jednego. Po co?
-Dustin-Nina starała się
opanować nerwy-Odpowiedz tacie.
Chłopakowi zadrżały wargi gdy
się odezwał.
-Ona...porwano ją.
-Co?!-krzyknęła
Patricia.-Jak?!
-Byliśmy na spacerze. Przy
stróżówce.-Dustin wyraźnie walczył ze łzami.-Powiedziałem
jej...nieważne. A potem ktoś wciągnął ją do środka. I to
przeze mnie!
Głos zaczął mu się załamywać
i po chwili wybuchnął płaczem. Siedząca obok brata Lily
przytuliła go.
Nina usiadła na jednym z
foteli. Oddychała niespokojnie starając się ułożyć w głowie
fakty. Megan porwana.
O Boże.
-Hej,spokojnie-wtrącił
Eddie-Jeśli posłuchacie co chcemy wam powiedzieć być może
zrozumiecie dlaczego Megan została porwana.
Opowiedzieli wszystko. Każdy
mówił na zmianę. O Kielichu. Frobisherach. O Masce. Ammit i
grzesznikach(Lily prawie zemdlała!). A przede wszystkim o Sibunie.
-Sibuna?-powtórzyła Blair
niepewnie.
-Anubis wspak-wyjaśniła dumna
Amber-Ja to wymyśliłam!Ja sama!
-To prawda-Patricia uśmiechnęła
się mimowolnie.
-Więc,uważacie,że Megan
została porwana,bo jest jakąś Wybraną?-spytał Nick.
-Nie jakąś-sprostowała
Nina-Wybrana ma potężną moc. Ona i jej Osirion mogą używać
tego.
Zdjęła z szyi Oko Horusa i bez
słowa wręczyła je zdziwionej Lily. Pozostali natychmiast pochylili
się nad nim.
-Dlaczego mi go dajesz?Przecież
to Megan jest Wybraną a ja...
-Weź go-przerwała stanowczo
Nina-Nie mamy pewności czy to akurat Megan. Zaufaj mi skarbie,przy
tobie będzie bezpieczny.
Lily niepewnie założyła
wisior na szyję. Wpatrywała się we wściekle czerwone oko z
ciekawością. Podobnie jak Nina przed laty gdy dostała go od
Sary...
-Jest kluczem do wielu przejść
i przedmiotów w domu-powiedział Eddie.-Bez niego nie będziecie w
stanie sobie poradzić.
-Myślałam,że jedynie Wybrana
i Osirion mogą go używać.
-Otóż to. Nick.-Eddie spojrzał
na chłopaka.-Jesteś prawdziwym synem swojej matki wiesz?
Chłopak uśmiechnął się
niepewnie.
-Victor też mi to powiedział.
Wszyscy zgodnie wybuchnęli
śmiechem.
-Victor nie miał na myśli tego
co ja. Powiedz mi,byłeś tu pierwszy?
-Nie-Nick pokręcił
głową-Pierwszy był Dustin. Ja byłem zaraz po nim.
-Właśnie. A ja gdy tu wszedłem
usłyszałem,że tu jesteś.
-Skąd?
-Dom-zaśmiała się Nina-Czasem
do nas mówi.
-Jak to:mówi?-Lily zmarszczyła
brwi.
-Tak jak ja teraz do ciebie
kochanie. Po prostu. Tak jest i już.
-Więc to ja jestem
Osirionem?-spytał podejrzliwie Nick.
-Wydaje mi się,że w tych
sprawach jestem ekspertem więc tak. Wydaje mi się,że tak.
Nick pokiwał wolno głową.
Widocznie musiał się nad tym trochę zastanowić.
-No,to skoro ustaliliśmy
wszystkie nudne detale-odezwała się Amber stając przed szereg.-To
ja,założycielka pierwszej Sibuny mianuję was...Sibuną.
Przyłożyła dłoń do oka w
geście Sibuny. Nina i jej przyjaciele zrobili to samo.
-No,powtórzcie-zachęciła
Amber.
-Sib...
-Albo nie,stop!-przerwała
nagle-Ten znak obejmują prawa autorskie,więc wy będziecie to robić
lewą ręką. No. A więc...
-Sibuna!-wykrzyknęli zgodnie i
pierwszy raz tego wieczora zaśmiali się z prawdziwą radością.
Tak,wiem,że krótki,ale kompletnie nie mam weny ostatnio :/
No i ta szkoła. Nie daje o sobie zapomnieć. Bardzo przepraszam,ale teraz tak po prostu będzie,ale postaram się dodawać rozdział raz na tydzień lub dwa. Zależy od wolnego czasu.
Return of Sibuna!Mam nadzieję,że udany,mam już pomysły na dalszą część,tyle że czasu wiecznie brak...
Ostatnio zauważyłam w swoim gronie istne wcielenie Jary^^ Fak ju dżeroju przebrzydły,to Jara świeci przykładem!
No.
Do zobaczenia <3