wtorek, 30 kwietnia 2013

Part 3

EDDIE


-To jest ta szkoła?-spytała zdziwiona Brenda,gdy w końcu dojeżdżali na teren szkoły-Wyglądała na mniejszą
-To szkoła z internatem-odparła Blair-Musi być duża
-Ale jest ogromna-zachwycała się dalej blondynka-Ilu tam musi być chłopaków!
Blair popatrzyła na siostrę z politowaniem. Ja zwykle była w stanie myśleć tylko o jednym. Patricia,która widziała minę córki w lusterku,uśmiechnęła się pod nosem. Były takie jak ona i Amber. Podczas gdy Brenda zachowywała się jak amerykańska nastolatka,dla której liczą się jedynie ciuchy i kosmetyki,Blair była bardziej podobna do matki. Mimo,że były bliźniaczkami miały różne charaktery. Żeby odróżnić się od siostry i podkreślić podobieństwo i siłę wewnętrzną jakie miała Patricia,Blair farbowała włosy na głęboki wiśniowy kolor. I chociaż jej matka tego nie popierała,w głębi duszy była dumna,że córka obrała ją za wzór. Eddie'mu było wszystko jedno w przeciwieństwie do Patricii,której instynkt macierzyński przysłonił dotychczasowy światopogląd.
Wjeżdżali przez główną bramę. Eddie zmarszczył brwi,a Patricia miała w oczach strach. Wszystko to na widok stróżówki,która była teraz zapuszczona i popadała w ruinę,a długi pnący bluszcz sięgał niemal dachu. Zwyczajny budynek,a budził tyle złych wspomnień...
-O ile zakład,że od tamtej pory stoi pusty?-szepnął Eddie
Patricia pokręciła głową.
-O nic. Masz rację
Siostry rozglądały się zafascynowane na boki i zdawały się nie zważać na niepokój rodziców. Eddie podjechał pod budynek szkoły. Wszyscy wysiedli nieco zaniepokojeni. Dzieci-nowym klimatem,rodzice-powrotem starych wspomnień
-Ale super!-pisnęła jak zawsze pozytywnie nastawiona do życia Brenda
-Nie podniecaj się-mruknęła Blair-To tylko szkoła
-Ale jaka!-Brenda najwyraźniej nie zamierzała zmieniać zdania. Rozglądała się zafascynowana po okolicy i co chwila powtarzała „wow”.
-A gdzie będziemy mieszkać?-zapytała zaglądając za budynek szkoły gdzie stały domu Izydy,Hathor i Mut
-Tutaj-Eddie wskazał na dom Anubisa znajdujący się przed szkołą
-Serio?-spytała Blair krzywiąc się-On ma chyba ze sto lat!
-Dokładnie-przytaknęła Patricia-My też w nim mieszaliśmy
-Wy?-spytały bliźniaczki jednocześnie
-Tak-zaśmiał się Eddie-Myślałyście,że wasi starzy mieszkali w którejś z tych ruder?-wskazał domu za szkołą
-Właściwie to tak-przyznała czerwonowłosa-To takie bardziej w waszym stylu
-Blair!-syknęła blondynka.
Peddie jedynie się roześmiało. Tak naprawdę to Blair miała rację. Wyrafinowany dom Anubisa nie pasował do ich charakterów,czy chociażby stylów ubioru. Teraz zaś oboje państwo Miller ubierali się spokojnie i nie wyzywająco. Nadal jednak lubili czarne kolory i skórzane kurtki. Patricia wciąż miała długie kręcone włosy tak jak podczas ostatniego roku,jednakże bardziej popadały w brąz niż w czerwień. Włosy Eddie'go nieco wypłowiały ,ale wciąż układał je na żel. Niektórzy nigdy się nie zmienią.
-Możemy już iść?Proooooszę?-jęczała Brenda ciągnąc matkę za rękaw jak rozkapryszona ośmiolatka
-Za chwilę. Najpierw musimy zgłosić się do szkoły-sprowadziła na ziemię zawiedzioną córkę Patricia.
Korytarze Frobisher Shelfield wyglądały inaczej niż je zapamiętała. Ostatnio widziała je zdemolowane; wszędzie walały się książki,papier i śmieci,a ściany pokrywało graffiti. Teraz panował tam idealny porządek a ściany odmalowano na ten sam bladozielony kolor co kiedyś.
Joy się postarała.
Eddie co i raz zaglądał do klas,które mijali i kręcił głową. Tyle razy się stamtąd urywał. Tyle numerów,które wycinał nauczycielom razem z Alfie'm i Jerome'em czy nawet ze swoją obecną żoną. Tyle razy o mały włos nie został przez nich złapany...
Bliźniaczki szeptały między sobą,najpewniej komentując wygląd szkoły od środka. Sądząc po ich minach były zachwycone.
Dotarli do końca korytarza gdzie znajdował się gabinet dyrektora. Obok niego,witając rodziców z promiennym uśmiechem przyklejonym do twarzy stała Joy Mercer.
Ależ się zmieniła!-pomyślał Eddie przyglądając się jej uważnie. Brązowe włosy sięgały jej do kości policzkowych ułożone na lewo. Ubrana była w oficjalny strój: biała koszula,marynarka,wąska czarna spódnica. Podkreślało to jej idealną figurę,która z upływem lat uległa niesamowitej poprawie. Nigdy nie była gruba,ale teraz jej figura prezentowała się idealnie.
-Hej Sweetie!-zaszczebiotała gdy ich zauważyła po czym uścisnęła zaskoczonego Eddie'go. Nigdy jakoś specjalnie za nią nie przepadał, a ona zachowywała się jakby byli najlepszymi przyjaciółmi.
-Patricia!-pisnęła gdy wypuściła z objęć Eddie'go i natychmiast porwała w objęcia jego zaskoczoną żonę
-Cześć Joy-wykrztusiła uśmiechając się nerwowo-Dobrze wyglądasz.
Uśmiechnęła się,mile połechtana tym komplementem. Zapadła cisza. Eddie zorientował się,że mimo łączącej je niegdyś przyjaźni,ich stosunki nieco oziębły. Patricia była zajęta w Sibunie,zaś Joy spędzała coraz więcej czasu z Marą i Willow,a w końcu z Jerome'em. Miller zastanawiał się jak to właściwie było teraz między nimi.
-A to zapewne są Blair i Brenda-oznajmiła oficjalnym tonem-Joy Mercer,jestem tu dyrektorem i jak pewnie zdążyłyście się zorientować dawną znajomą waszych rodziców. Witajcie w naszej szkole.
Siostry kiwnęły głowami nieco zaskoczone wylewnym powitaniem Joy oraz wiadomością o relacjach łączących ją i ich rodziców.
Eddie odchrząknął
-Dobrze. Joy,tu są podania i dokumenty,a teraz jeśli pozwolisz pójdziemy już do Anubisa...
-Oczywiście-odparła chłodno-Wpadnę tam później,ale teraz wybaczcie. Mam swoje obowiązki.
Eddie wręczył jej plik dokumentów,po czym wszyscy obrócili się na pięcie i odeszli.
-Widziałeś to?-szepnęła Patricia-Zachowuje się jak nie wiadomo kto!
-Cała Joy-mruknął-Zawsze miała się za lepszą od wszystkich
-Nieprawda!-syknęła Patricia-Znam ją od dziecka,nie zawsze taka była.
-Była,tylko nie chciałaś tego zauważyć...
-Eddison,nie zaczynaj-warknęła krzyżując ramiona-Wiem jaka była. I wiem jaka jest teraz. Zmieniła się...
-...na gorsze-skończył Eddie skręcając na ścieżkę prowadzącą do Anubisa
-Wow!-sapnęła Brenda-Z bliska wygląda jeszcze lepiej
Tym razem Blair nie zrispostowała. Sama wpatrywała się w dom jak zaczarowana. Miał w sobie jakąś dziwną magię...
Eddie poczuł dreszcz,gdy stanęli w holu. Oczekiwał,że dom nie pozostanie głuchy na przybycie Osiriona i nie mylił się. Wciąż był taki sam jak kiedyś.
-Halo?-zawołała niepewnie blond bliźniaczka-Czy jest tu ktoś?
-Och,już jestem gwiazdko-odezwał się zachrypnięty kobiecy głos.
Po chwili ujrzeli starszą kobietę o latynoskiej urodzie wyłaniającą się z kuchni
-TRUDY!!!-wykrzyknęli jednocześnie Peddie i popędzili uściskać staruszkę. Ta zaś zaśmiała się krótko i pisnęła zaskoczona,gdy Eddie ją podniósł
-Och,oczom nie wierzę! Patricia i Eddie!Tyle lat was nie widziałam!
-My ciebie też Trudy-odparli szczerze zadowoleni-Wciąż masz siłę,żeby tu pracować?
-Och,po waszych wybrykach już nic gorszego nie mogło mi się przydarzyć-puściła oko do Eddiego i spojrzała na dziewczyny stojące cicho za rodzicami.
-Cześć gwiazdki,jestem Trudy Rehman,wasza opiekunka w domu Anubisa-przedstawiła się tak samo ciepło jak przed dziesięcioma laty
-Jestem Brenda-odparła dziewczyna uśmiechając się promiennie
-Blair-odparła druga z nieśmiałym uśmiechem
Pierwszy raz od kiedy przyjechali,siostry wyglądały na uspokojone. Przedtem obie wydawały się być strasznie zestresowane,zwłaszcza po spotkaniu z Joy. Teraz jednak zadawały się powoli przełamywać lody. Cóż,Trudy zawsze tak działała na otoczenie.
-Jesteśmy pierwsi?-spytała zdziwiona Patricia
-Nie. Chodźcie ze mną do salonu.-odparła Trudy wskazując dziewczynom drogę
W środku,beztrosko trzymając nogę na nodze siedział przystojny brunet. Nie mógł mieć więcej niż szesnaście lat. Odwrócił się powoli w ich stronę. Brenda oblała się rumieńcem.
-Evan,to twoje nowe współlokatorki-wyjaśniła Trudy prowadząc za sobą dziewczyny
-Miło poznać-posłał im promienny uśmiech na który Brenda niemal zemdlała,zaś Blair przewróciła oczami. Gołym okiem było widać,że to typowy podrywacz,ale jak widać blondynce to nie przeszkadzało.
-Jestem Brenda-odparła uśmiechając się szeroko-A to moja siostra Blair
Ta jedynie skinęła głową i rozejrzała się po salonie. Był bardzo,bardzo stary.
-Jesteście ze Stanów?-spytał zdziwiony akcentem Brendy
-Nie,jesteśmy po prostu pół Amerykankami-powiedziała obojętnie Blair,celowo akcentując słowa brytyjskim akcentem
Brenda zaczęła trajkotać o byle czym jak to ona miała w zwyczaju,a znudzona Blair usiadła na sofie i zaczęła bawić się końcówkami swoich włosów,a Trudy poczęstowała Millerów swoim słynnym czekoladowym ciastem,które Eddie oczywiście prawie natychmiast pochłonął
-Mhm...pyszne-wymamrotał z pełnymi ustami
-Chociaż raz mógłbyś zachowywać się jak człowiek-warknęła Patricia-Chyba że wolisz mieć mleko na głowie...
Trudy roześmiała się ściskając ramię Patricii swoją kościstą dłonią
-Nie zapominasz o starych nawykach co?
Patricia uśmiechnęła się tylko i wróciła do piorunowania męża spojrzeniem.
-Muszę się napić-oznajmił w końcu gdy już dostatecznie zaspokoił swój głód-Trudy,czy mogę..?
-Weź sobie wody,dzbanek stoi na wysepce
Gdy nalewał wody do szklanki spojrzał na nie działający od wieków piecyk,który był przejściem do piwnicy. I nagle,zupełnie nieświadomie wypuścił z rąk szklankę,bo poczuł jak nagły dreszcz wstrząsa jego ciałem.
-Eddie?-spytała Trudy,ale tak,jakby jej głos dochodził z zewnątrz-Dobrze się czujesz?
Wtem wydawało mu się,że miejsce na Oko Horusa zapłonęło czerwonym światłem i usłyszał znajomy szept:
-On tu jest...

Tja.Psychologicznych wymysłów Beansy Boo ciąg dalszy xD Wyobraźcie sobie Patricię jako matkę.Istny armagedon.I moja ukochana scena z mlekiem <3

"Pani dyrektor" Mercer dla Sapphire spragnionej tejże postaci ^^ Napisałam już rozdział z jej perspektywy i chyba jest najlepszy jaki do tej pory stworzyłam.Lecę tworzyć dalej.
Enjoy! :)

niedziela, 28 kwietnia 2013

Part 2

NINA


-I jak?Jesteście gotowi zmierzyć się z nową szkołą?-spytał przy śniadaniu Fabian dwójkę swoich dzieci
-Pewnie. Nie mogę się doczekać-odparł Dustin z uśmiechem przeżuwając kanapkę
-Super. Lily?
-Jasne-odparła dziewczyna z nerwowym uśmiechem spuszczając wzrok
-Wszystko w porządku kochanie?Nie jesteś zbytnio wesoła-powiedziała Nina patrząc z niepokojem na swoją córkę.
Dziewczyna westchnęła i spojrzała w niebieskie oczy matki. Jej miały ten sam kolor,podobnie zresztą jak i włosy. Tak samo miodowo-złote,sięgające Lily połowy pleców,Ninie zaś ledwie połowy ramienia. Były też rzadsze niż u córki i miały kilka siwych pasemek.
-Tak,wszystko dobrze-odparła Lily pospiesznie podnosząc wzrok-Trochę się denerwuję.
Nina uniosła brwi. Odkąd wspólnie z Fabianem podjęli decyzję o wysłaniu dzieci do szkoły z internatem,była pełna obaw. Nie widziała domu Anubisa od dobrych dziesięciu lat,ale wydarzenia z niego pamiętała jakby rozegrały się wczoraj. Bała się o Lily. W końcu była córką Wybranej. Nie miała pojęcia,czy to coś oznacza,ale
mimo to odczuwała lęk. A może był to lęk przed powrotem? W końcu nie powróciła na ostatni rok,a z tego co mówił Fabian i reszta Sibuny,to co się tam działo było gorsze od poszukiwania maski i walki z Rufusem Zeno razem wziętych. Ach,Sibuna. Tak bardzo chciała się z nimi znów spotkać i powspominać...
-Mamo,dlaczego uśmiechasz się sama do siebie?-spytał rozbawiony Dustin-Czy my o czymś nie wiemy?
-Właśnie Nino. Czy chcesz nam coś powiedzieć?-dodał Fabian udając gniew
-Nie,nic się nie stało. Po prostu...przypomniałam sobie coś.
Spojrzała wymownie na Fabiana. Uśmiechnął się do niej odgadując jej myśli.
-Dobra. Czy ktoś nam powie co tu się dzieje?-spytała zmieszana Lily
-Widzicie,mama i ja mamy bardzo dużo wspomnień związanych z tą szkołą. Ważnych wspomnień-wyjaśnił Fabian wymijająco
-Ach,w stylu pierwsza randka itp.? No to zachowajcie je dla siebie-skapitulował Dustin wstając od stołu
-Ej,a ja chcę posłuchać-zaprotestowała Lily-Proszę mamo opowiedz coś...
-Innym razem kochanie. Kiedy już dowiesz się jak tam jest wyjaśnię ci wszystko-powiedziała Nina uśmiechając się tajemniczo
-Okej,jak wolisz-odparła Lily z ociąganiem. Coś przed nią ukrywali. Oboje
-Dzieci możecie posprzątać ze stołu?-spytała Nina-Musimy o czymś porozmawiać
Gestem dała Fabianowi znać żeby poszedł z nią na górę.
-O co chodzi?-spytał zmieszany gdy weszli gwałtownie do sypialni
-Fabian ja się o nią boję-wyznała Nina-Co jeśli moje brzemię spadło na nią?
-To przecież niemożliwe. Nie urodziła się w wyznaczonym dniu
-Wiem,ale...-westchnęła ciężko-Jest moją córką. Córką Wybranej prawda? Kto wie jak to działa w takim przypadku?
-Hej będzie dobrze-Fabian pogładził ją po ramieniu-Przecież to ty wciąż jesteś Wybraną...
Uśmiechnęła się. Niekiedy odczuwała w sobie ślady dawnych umiejętności. Wczoraj na przykład miała wrażenie,że dom coś do nie powiedział. A przecież to było niemożliwe.
-Ale...Fabian! Ja czuję,że coś jest nie tak-jęknęła
-Wszystko będzie w porządku-powiedział wolno i stanowczo potrząsając jej ramionami-Lily nic nie grozi. Całe to zło...Frobisher i Ammit....zostało dawno pokonane. Uwierz mi. Byłem tam i widziałem. Teraz to normalna szkoła z internatem,w której niezwykłe jest tylko to,że włada tam niejaka dyrektor Mercer.
Nina roześmiała się. Nie mogła wyobrazić sobie Joy jako dyrektorki. To było takie...nie pasujące do niej. Chociaż podobno bardzo się zmieniła.
-Widzisz? Nie ma się o co martwić. A teraz chodź już na dół zanim Dustin i Lily zaczną coś podejrzewać.
-Już idę. Tylko muszę jeszcze coś zrobić...
Fabian wzruszył ramionami i wyszedł. Gdy tylko Nina upewniła się,że zszedł, schyliła się i podważyła obluzowaną deskę pod łóżkiem. W środku znajdowało się Oko Horusa. Wzięła wisior do ręki i wyszeptała:
-Proszę...Nie zostawiaj mnie...
W tym samym czasie Fabian schodził na dół.
-Znowu?-wyłapał głos Dustina spośród brzdęku naczyń
-Tak. Dokładnie ten sam-odezwała się Lily i trzasnęła lodówką-Od trzech tygodni
Fabian zmarszczył brwi i zakradł się dalej
-I urywa się w tym samym momencie?-wypytywał Dustin
Musiała wykonać jakiś gest,bo nic nie odpowiedziała.
-To dziwne,ale Lily to tylko sen-uspokoił dziewczynę-Sny bywają dziwne
-Ale ten jest straszny!-zaprotestowała-I nie jest zwyczajny. Na pewno coś oznacza.
Chłopak westchnął.
-No dobrze. Co dokładnie ci się śni?
Fabian usłyszał kroki na schodach i pospiesznie wszedł do kuchni. Dzieci popatrzyły na niego zmieszane. Posłał im nerwowy uśmiech i sięgnął po szklankę wody.
-Co tu tak cicho?-spytała Nina wchodząc-Stało się coś?
-Nie,nie, wszystko w porządku-odparł Dustin lekko się uśmiechając-Trochę się denerwujemy nauczycielami i takimi tam...
Nina spojrzała na syna z czułością. Tak bardzo przypominał Fabiana. Mieli te same włosy,oczy,ten sam uśmiech....Z charakteru był jednak bardziej podobny do niej samej. Był bardziej...amerykański.
-Dobrze zatem. Chyba powinniśmy jechać prawda? Idźcie na górę po swoje rzeczy-powiedziała klaskając rękoma-No już
-Myślisz,że słyszał?-spytała szeptem brata Lily gdy szli na górę
-Może. Na pewno nie wszystko. Czym się przejmujesz?
-Nie wiem....ale nie mów rodzicom dobrze? Martwiliby się o mnie
-Hej,ja też się o ciebie martwię-uśmiechnął się Dustin obejmując siostrę ramieniem
-Wiem...Kocham cię wiesz? Ale nie mówmy o tym rodzicom. Rozwiążemy to razem
-Jak sobie życzysz.
-Zbliżamy się!-pisnęła podekscytowana Nina gdy dwie godziny później wsiedli do samochodu-Ależ nie mogę się już doczekać.
Lily uśmiechnęła się widząc matkę w tak radosnym nastroju i wyjrzała przez okno. Wytrzeszczyła nagle oczy.
-Niemożliwe-wyszeptała z niedowierzaniem-To on...

Tak wiem.,jestem poryta xD Że niby Joy dyrektorką ?! Przewidziałam Waszą reakcję :

Miałam dodać wczoraj,ale nie miałam jak,przepraszam.Wracając do Joy-musiałam coś zrobić z tym Forever Alone'em,więc zrobiłam tak.No.I kolejna szczęśliwa rodzinka :3
Enjoy ! ^^

piątek, 26 kwietnia 2013

Part 1

MEGAN

Znowu to samo. Szybko,biegnij biegnij !
-Przede mną nie ma ucieczki!-krzyknął ten upiorny podstarzały facet o przerażającym uśmiechu,a potem roześmiał się tak,że czułam jakby jego głos przenikał całe moje ciało.
Dom. Właściwie,to nie dom. Jakby...forteca?
Drzwi uchylają się same,jakby wiedziały po co przychodzę,chociaż ja sama nie wiedziałam. W środku jest upiornie. Tyle kurzu i pajęczyn okrywających stare drewniane meble i ten okropny wszechobecny smród wilgoci i starości. Nie podoba mi się to miejsce,ale wchodzę głębiej,ostrożnie stawiam stopy na skrzypiących drewnianych schodach.
Ten pokój jest ogromny,ale są w nim tylko organy niemalże tak wysokie jak on sam.
Poczułam ulgę Tu jestem bezpieczna. Uśmiecham się i chcę usiąść na brudnej podłodze,ale coś jakby głos powoduje że idę naprzód. Nie rozumiem co mówi,ale chcę tego słuchać. Prowadzi mnie krok za krokiem...
Za organami jest przejście. Zabawne,od razu wiedziałam że tam jest. Wchodzę po kolejnych schodach,nie chcę już iść dalej,ale czuję że muszę.
Kolejny pokój. Równie pusty co poprzedni,ale mniejszy. Pośrodku widnieje jedynie snop światła. Wchodzę tam i napawam się jego blaskiem.
Czuję się...dobrze
-Widzisz?Mówiłem,że przede mną nie ma ucieczki-odezwał się znowu ten okropny męski głos.
Odwracam się i widzę go znów. Zaczyna się śmiać tym szaleńczym śmiechem,od którego niemalże eksplodowała mi czaszka. Wyciąga do mnie rękę...

Megan obudziła się zlana potem. Znów ten sam sen. Ten sam straszny sen,który nawiedzał ją niemal co noc od kiedy dowiedziała się,że razem z bratem idą do szkoły z internatem. To MUSIAŁO coś oznaczać.
Rozejrzała się po swoim pokoju,niegdyś pełnym je ciuchów,kosmetyków i płyt. Teraz wszystko zniknęło schowane w walizkach stojących w kącie pokoju i czekających na godzinę jedenastą,kiedy zostaną spakowane do bagażnika i wyruszą wraz z nią w podróż do nowej szkoły. Pustka pokoju,w którym stało tylko łóżko z czarną ramą,niegdyś wiecznie zagracone biurko oraz olbrzymia szafa z rozsuwanymi drzwiami,przypominała jej o pomieszczeniach ze snu. Wzdrygnęła się lekko i wstała próbując uspokoić oddech.
-Dzień dobry skarbie-przywitała ją z uśmiechem mama gdy wchodziła do kuchni-Dobrze spałaś?
Marę oraz jej córkę łączyły jedynie piękne kruczoczarne włosy i ciemna karnacja. Włosy Megan były długie i zwykle w nieładzie,zaś Marze sięgały do połowy ramion i zwykle były częściowo upięte w sposób,który praktykowała już od szkoły średniej. Na tym całe podobieństwo się kończyło.
-Tak jakby-mruknęła Megan nalewając sobie soku i siadając na blacie
-O,Królowa Ciemności coś niewyraźnie dziś wygląda.Znów ten straaaaaszny sen?-spytał jej brat Jason siedząc przy stole w jadalni i jedząc tosty-Ten z zamkiem?
-Mówiłam ci już,że to nie zamek młotku-syknęła Megan stawiając gwałtownie pustą szklankę na blacie
Wzruszył ramionami i strzepał okruszki z koszuli.
-Wszystko jedno. I tak pewnie o mało się nie poryczałaś ze strachu-odparł rzucając siostrze irytujące uśmieszek
-W przeciwieństwie do ciebie strach jest mi obcy-wycedziła zeskakując z blatu i podchodząc bliżej do brata
-Ja przynajmniej nie wrzeszczę w środku nocy „AAAAA,ratunku ten straszny zamek chce mnie wciągnąć do środka!”
-Ach tak? Ciekawe kto ostatnio o mały włos nie uciekł z domu bo zobaczył w lustrze ducha?
-Nieprawda! To wcale nie był duch...
-Jasne...
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-DOŚĆ TEGO,USPOKOIĆ SIĘ OBOJE!!!!-wrzasnęła Mara ponownie pojawiając się w jadalni
Obydwoje wzdrygnęli się lekko na dźwięk głosu matki po czym potulnie spuścili głowy. Mara może i była potulna i uprzejma,ale kiedy trzeba było umiała pokazać rogi. Poranne kłótnie między dziećmi zawsze były do tego dobra okazją.
-Megan,o co znowu poszło?
-Nieważne mamo-mruknęła czarnowłosa-To nic ważnego
-Znowu miała ten sen-powiedział Jason rozciągając palcami roztopiony ser
-Naprawdę?-spytała Mara patrząc z troską na córkę-Och kochanie,może to przez stres? Chyba nie powinniśmy cię jednak wysyłać do tej szkoły.
Jason parsknął śmiechem. Siostra posłała mu piorunujące spojrzenie i odszedł do kuchni odnieść naczynia
-Nie mamo. Wszystko w porządku,naprawdę-uśmiechnęła się lekko nie wiedząc kogo bardziej chce podtrzymać na duchu-siebie czy Marę-To normalne że się stresuję. Przejdzie mi.
Mara uścisnęła ją krótko.
-Hej,co to za pierścionek?-spytała Megan z zainteresowaniem przyglądając się błyskotce na palcu matki.-Widzę go pierwszy raz. Był to mały lawendowy kamień.
-Och,ten?To mój zaręczynowy pierścionek-oznajmiła z dumą-Znalazłam go wczoraj wieczorem na dnie szkatułki. Ciekawa jestem czemu aż tam...
-Jest...piękny-stwierdziła Megan
-Co jest takie piękne?-spytał Jerome wchodząc do domu-I co to za krzyki?Maro,słyszałem cię aż przy garażu
-Zwykła poranna kłótnia,nic takiego-powiedział obojętnie Jason obracając w dłoniach szklankę.
On i jego ojciec byli z kolei bardzo do siebie podobni. Obydwoje mieli niesforne ciemnoblond włosy,które mimo upływu lat Jerome wciąż miał bardzo bujne i jasną skórę. Jason charakterem przypominał jednak bardziej matkę,w przeciwieństwie do siostry. Megan miała bardzo wybuchowy charakter i potrafiła być albo cyniczna albo uprzejma. Poza tym patrzyła na świat tymi samymi chłodnymi,niebieskimi oczyma co Jerome.
Kiwnął głową,podszedł do Mary i cmoknął ją lekko w policzek.
-Czy to jest...?-spytał z wahaniem
-Dokładnie. To właśnie on-odparła Mara-Znalazłam go dziś w szkatułce
-Że też akurat dziś-szepnął dostatecznie głośno,żeby usłyszała to jego córka,którą te słowa lekko zaskoczyły. Co to mogło oznaczać?
-Megan,nie powinnaś się czasem ubierać? Zanim się zbierzemy minie co najmniej godzina...-powiedziała Mara wyrywając ją z zamyślenia
-Racja-mruknęła i ruszyła z powrotem do swojego pokoju. Otworzyła szafę, w której znajdowały się jedynie jej dzisiejsze ubrania. Czarna skórzana kurtka,obcisłe dżinsy, czerwony T-shirt oraz ciężkie wojskowe buty.
Zobaczymy się dopiero za dziesięć miesięcy-pomyślała zamykając drzwi szafy i omiatając wzrokiem swoją sypialnię.

No.Jest i pierwszy rozdział ^^ Jara spełniła swoje przeznaczenie,żadnego Jeroy ani Willome w pobliżu,po prostu szczęśliwa rodzinka :3
Jeszcze jedna ważna rzecz,o której zapomniałam w pierwszej notce: Otóż niejednokrotnie wydarzenia dzieją się w tym samym czasie,tyle że z punktu widzenia innych bohaterów.
To tyle :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Opisy bohaterów


MEGAN CLARKE


Jeśli ktoś z Was myślał,że powiedzenie „jaka matka taka córka” zawsze się sprawdza,to ta dziewczyna jest żywym dowodem na to,jak bardzo się mylicie .Megan robi wszystko,byle tylko nikt nie mylił ją z matką i usiłuje odciąć się od stereotypu grzecznej dziewczynki.Zazwyczaj jest pyskata i zadziorna,lecz tak naprawdę ma do zaoferowania mnogość innych uczuć.Kiedyś chodziła z Dustinem,z którym znają się od dziecka.Nie przepada za swoim bratem i często się z nim kłóci,ale w rzeczywistości wiedzą,że zawsze mogą na siebie liczyć.Czy mimo dawnego konfliktu z Lily będzie w stanie znaleźć z nią nić porozumienia?

DUSTIN RUTTER


W przeciwieństwie do swego ojca,Dustin potrafi być wyluzowany.Jest typem marzyciela,lubi oddawać się rozważaniom i zawsze analizuje sytuację na spokojnie.Z Fabianem łączą go jedynie nieskazitelne maniery i wygląd fizyczny.Zerwał z Megan,bo miał dość jej ciągłych kłótni z Lily.Bardzo kocha swoją siostrę i zawsze pomaga jej znaleźć rozwiązanie danego problemu.Czy będzie jednak potrafił znaleźć wyjście z sytuacji zagrażającej nie tylko siostrze?

LILY RUTTER




Młodsza siostra Dustina.W przeciwieństwie do niego jest nieśmiała i zagubiona pośród murów domu Anubisa.Ma problemy z nawiązaniem kontaktów.Szczególnie ciężko jest jej porozumieć się z Megan,pomimo dawnej wrogości chciałaby aby zaczęły wszystko od nowa.Jej najlepszą przyjaciółką jest Ashley.Podkochuje się w Nicku,lecz za nic w świecie by się do tego nie przyznała.Czy będzie jednak w stanie obrócić tę relację na swoją korzyść biorąc pod uwagę to,jak ważni są dla siebie?

BLAIR MILLER


Młodzieńcza kopia Patricii.Podobnie jak matka,Blair jest zbuntowana i często bywa cyniczna,ale pod ta maską kryje się prawdziwa nieśmiałość.Żyjąc zawsze w cieniu pewnej siebie siostry bliźniaczki nie potrafi odnaleźć się w świecie pełnym pewnych siebie i zarozumiałych nastolatków.Przyjaźni się z Megan;obydwie wyrażają siebie w podobny sposób.Często bywa zazdrosna o siostrę i jej relacje z chłopakami.Czy będzie potrafiła poskromić swój charakter i znaleźć swoją drugą połówkę?

BRENDA MILLER


 Chociaż trudno w to na początku uwierzyć,jest siostrą bliźniaczką Blair.Sporo je dzieli i przez to niespecjalnie się dogadują,lecz jeśli idzie o wzajemne bezpieczeństwo są skłonne zaryzykować za każdą cenę.Brenda jest pewną siebie i przekonaną o własnej wartości,zawsze pozytywnie nastawioną do życia nastolatką.Jest typem łamaczki serc,ale nie wiedzieć czemu niesamowice pociąga ją Evan.Stanowi dla niej pewnego rodzaju wyzwanie i za wszelką cenę będzie chciała mu podołać.

 EVAN MERCER




Porywczy,odważny i pewny siebie chłopak „z dobrego domu”.Przebywając od dziecka w internacie,zna dom Anubisa od podszewki i nie specjalną radość sprawia mu obcowanie w nim.Dlatego też szuka wszelkich sposobów by się z niego wydostać.Nikt właściwie nie wie,czemu tak bardzo nie cierpi tego miejsca,lecz jest jedna osoba która może go zmusić do zmiany decyzji...

JASON CLARKE



Młodszy brat Megan.Uwielbia dokuczać swojej siostrze,która w przypływie „czułości” ma w zwyczaju nazywać go „młotkiem” lub „matołem”.Mimo cech fizycznych,z charakteru jest podobny bardziej do matki.Jest niesamowicie skryty i rzadko otwiera przed kimś serce.Napięcie wewnętrzne najczęściej rozładowywuje poprzez żarty.Jego najlepsza przyjaciółką jest Ashley,z którą wspólnie uprzykrzają życie mieszkańcom domu Anubisa.

NICK DAVIES




Najbardziej skryty z mieszkańców.Praktycznie nic o nim nie wiadomo,przyjechał do domu Anubisa jako pierwszy i od tamtej pory zachowuje się dziwnie.Jest czystej krwi Amerykaninem.Uwielbia sport,który jest jego największa pasją.Z reguły jest pogodny i ma dobre kontakty z mieszkańcami domu Anubisa,ale niekiedy bywa całkowicie aspołeczny.Czy to ma związek z jego nagłym przyjazdem,który podobno nie był wcale planowany?

ASHLEY LEWIS


Miła i sympatyczna dziewczyna,która przyjechała do domu Anubisa z zamiarem nawiązania nowych przyjaźni.Nie lubi,gdy porównuje się ją do matki,ponieważ charakterem jest jej zupełnie obca.Odnajduje radość w rysowaniu i pisaniu,jest niezwykle kreatywna.Nie dba o to w co się ubrać,ani jak się umalować,po prostu cieszy się każdą chwilą.Jej drugim hobby jest robienie dowcipów w parze z Jasonem.Czy będzie do dobra podstawa do zgłębienia nieco bliższej relacji?

MERI TALLHART


Uczennica z Domu Mut. Skromna,nieśmiała dziewczyna mająca dobry kontakt z Blair. Ma korzenie na Bliskim Wschodzie;egzotyczną urodę zawdzięcza matce. Najlepsza tenisistka w szkole. Jest bardzo tajemnicza,czasami wychodzi gdzieś sama,a często też zdarza jej się znikać na jakiś czas. Chciałaby nawiązać bliższy kontakt z uczniami Domu Anubisa,jednak niezupełnie chodzi o zawieranie przyjaźni....




środa, 24 kwietnia 2013

Notka wstępna

Hello :)

Postanowiłam założyć w końcu tego bloga natchniona wspaniałymi opowiadaniami MClarke i Sapphire ^^
Będę tu zamieszczać swoje opowiadania,które są moim swoistym rodzajem pomysłu na 4 sezon.Mam nadzieję,że się Wam spodobają :)
Jest to mój pierwszy blog,więc wybaczcie,jeśli nie będę pisać regularnie,albo ogólnie coś zawalę.
Beansy Boo :)