piątek, 26 kwietnia 2013

Part 1

MEGAN

Znowu to samo. Szybko,biegnij biegnij !
-Przede mną nie ma ucieczki!-krzyknął ten upiorny podstarzały facet o przerażającym uśmiechu,a potem roześmiał się tak,że czułam jakby jego głos przenikał całe moje ciało.
Dom. Właściwie,to nie dom. Jakby...forteca?
Drzwi uchylają się same,jakby wiedziały po co przychodzę,chociaż ja sama nie wiedziałam. W środku jest upiornie. Tyle kurzu i pajęczyn okrywających stare drewniane meble i ten okropny wszechobecny smród wilgoci i starości. Nie podoba mi się to miejsce,ale wchodzę głębiej,ostrożnie stawiam stopy na skrzypiących drewnianych schodach.
Ten pokój jest ogromny,ale są w nim tylko organy niemalże tak wysokie jak on sam.
Poczułam ulgę Tu jestem bezpieczna. Uśmiecham się i chcę usiąść na brudnej podłodze,ale coś jakby głos powoduje że idę naprzód. Nie rozumiem co mówi,ale chcę tego słuchać. Prowadzi mnie krok za krokiem...
Za organami jest przejście. Zabawne,od razu wiedziałam że tam jest. Wchodzę po kolejnych schodach,nie chcę już iść dalej,ale czuję że muszę.
Kolejny pokój. Równie pusty co poprzedni,ale mniejszy. Pośrodku widnieje jedynie snop światła. Wchodzę tam i napawam się jego blaskiem.
Czuję się...dobrze
-Widzisz?Mówiłem,że przede mną nie ma ucieczki-odezwał się znowu ten okropny męski głos.
Odwracam się i widzę go znów. Zaczyna się śmiać tym szaleńczym śmiechem,od którego niemalże eksplodowała mi czaszka. Wyciąga do mnie rękę...

Megan obudziła się zlana potem. Znów ten sam sen. Ten sam straszny sen,który nawiedzał ją niemal co noc od kiedy dowiedziała się,że razem z bratem idą do szkoły z internatem. To MUSIAŁO coś oznaczać.
Rozejrzała się po swoim pokoju,niegdyś pełnym je ciuchów,kosmetyków i płyt. Teraz wszystko zniknęło schowane w walizkach stojących w kącie pokoju i czekających na godzinę jedenastą,kiedy zostaną spakowane do bagażnika i wyruszą wraz z nią w podróż do nowej szkoły. Pustka pokoju,w którym stało tylko łóżko z czarną ramą,niegdyś wiecznie zagracone biurko oraz olbrzymia szafa z rozsuwanymi drzwiami,przypominała jej o pomieszczeniach ze snu. Wzdrygnęła się lekko i wstała próbując uspokoić oddech.
-Dzień dobry skarbie-przywitała ją z uśmiechem mama gdy wchodziła do kuchni-Dobrze spałaś?
Marę oraz jej córkę łączyły jedynie piękne kruczoczarne włosy i ciemna karnacja. Włosy Megan były długie i zwykle w nieładzie,zaś Marze sięgały do połowy ramion i zwykle były częściowo upięte w sposób,który praktykowała już od szkoły średniej. Na tym całe podobieństwo się kończyło.
-Tak jakby-mruknęła Megan nalewając sobie soku i siadając na blacie
-O,Królowa Ciemności coś niewyraźnie dziś wygląda.Znów ten straaaaaszny sen?-spytał jej brat Jason siedząc przy stole w jadalni i jedząc tosty-Ten z zamkiem?
-Mówiłam ci już,że to nie zamek młotku-syknęła Megan stawiając gwałtownie pustą szklankę na blacie
Wzruszył ramionami i strzepał okruszki z koszuli.
-Wszystko jedno. I tak pewnie o mało się nie poryczałaś ze strachu-odparł rzucając siostrze irytujące uśmieszek
-W przeciwieństwie do ciebie strach jest mi obcy-wycedziła zeskakując z blatu i podchodząc bliżej do brata
-Ja przynajmniej nie wrzeszczę w środku nocy „AAAAA,ratunku ten straszny zamek chce mnie wciągnąć do środka!”
-Ach tak? Ciekawe kto ostatnio o mały włos nie uciekł z domu bo zobaczył w lustrze ducha?
-Nieprawda! To wcale nie był duch...
-Jasne...
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-DOŚĆ TEGO,USPOKOIĆ SIĘ OBOJE!!!!-wrzasnęła Mara ponownie pojawiając się w jadalni
Obydwoje wzdrygnęli się lekko na dźwięk głosu matki po czym potulnie spuścili głowy. Mara może i była potulna i uprzejma,ale kiedy trzeba było umiała pokazać rogi. Poranne kłótnie między dziećmi zawsze były do tego dobra okazją.
-Megan,o co znowu poszło?
-Nieważne mamo-mruknęła czarnowłosa-To nic ważnego
-Znowu miała ten sen-powiedział Jason rozciągając palcami roztopiony ser
-Naprawdę?-spytała Mara patrząc z troską na córkę-Och kochanie,może to przez stres? Chyba nie powinniśmy cię jednak wysyłać do tej szkoły.
Jason parsknął śmiechem. Siostra posłała mu piorunujące spojrzenie i odszedł do kuchni odnieść naczynia
-Nie mamo. Wszystko w porządku,naprawdę-uśmiechnęła się lekko nie wiedząc kogo bardziej chce podtrzymać na duchu-siebie czy Marę-To normalne że się stresuję. Przejdzie mi.
Mara uścisnęła ją krótko.
-Hej,co to za pierścionek?-spytała Megan z zainteresowaniem przyglądając się błyskotce na palcu matki.-Widzę go pierwszy raz. Był to mały lawendowy kamień.
-Och,ten?To mój zaręczynowy pierścionek-oznajmiła z dumą-Znalazłam go wczoraj wieczorem na dnie szkatułki. Ciekawa jestem czemu aż tam...
-Jest...piękny-stwierdziła Megan
-Co jest takie piękne?-spytał Jerome wchodząc do domu-I co to za krzyki?Maro,słyszałem cię aż przy garażu
-Zwykła poranna kłótnia,nic takiego-powiedział obojętnie Jason obracając w dłoniach szklankę.
On i jego ojciec byli z kolei bardzo do siebie podobni. Obydwoje mieli niesforne ciemnoblond włosy,które mimo upływu lat Jerome wciąż miał bardzo bujne i jasną skórę. Jason charakterem przypominał jednak bardziej matkę,w przeciwieństwie do siostry. Megan miała bardzo wybuchowy charakter i potrafiła być albo cyniczna albo uprzejma. Poza tym patrzyła na świat tymi samymi chłodnymi,niebieskimi oczyma co Jerome.
Kiwnął głową,podszedł do Mary i cmoknął ją lekko w policzek.
-Czy to jest...?-spytał z wahaniem
-Dokładnie. To właśnie on-odparła Mara-Znalazłam go dziś w szkatułce
-Że też akurat dziś-szepnął dostatecznie głośno,żeby usłyszała to jego córka,którą te słowa lekko zaskoczyły. Co to mogło oznaczać?
-Megan,nie powinnaś się czasem ubierać? Zanim się zbierzemy minie co najmniej godzina...-powiedziała Mara wyrywając ją z zamyślenia
-Racja-mruknęła i ruszyła z powrotem do swojego pokoju. Otworzyła szafę, w której znajdowały się jedynie jej dzisiejsze ubrania. Czarna skórzana kurtka,obcisłe dżinsy, czerwony T-shirt oraz ciężkie wojskowe buty.
Zobaczymy się dopiero za dziesięć miesięcy-pomyślała zamykając drzwi szafy i omiatając wzrokiem swoją sypialnię.

No.Jest i pierwszy rozdział ^^ Jara spełniła swoje przeznaczenie,żadnego Jeroy ani Willome w pobliżu,po prostu szczęśliwa rodzinka :3
Jeszcze jedna ważna rzecz,o której zapomniałam w pierwszej notce: Otóż niejednokrotnie wydarzenia dzieją się w tym samym czasie,tyle że z punktu widzenia innych bohaterów.
To tyle :)

3 komentarze:

  1. przepraszam za spam :c

    " Chciałabym móc żyć poprzednim życiem. Chciałabym po prostu móc ponownie poczuć zapach świeżo skoszonej trawy, świeżych ciasteczek zrobionych przez moją mamę. Po prostu aby wszystko wróciło do normy, chodź wszyscy bardzo dobrze wiedzą, że tak się nie stanie. Został mi tylko biały sufit, na który codziennie spoglądam z cichą nadzieją, że chociaż jakaś cząstka z przeszłości, nie chcący wedrze się w szarą rzeczywistość"

    Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga , na którym niedawno pojawił się prolog ;> Bardzo ważne jest dla mnie wasze zdanie , więc mam nadzieję , że skomentujesz c; Jeśli spodoba Ci się , będę wdzięczna gdy dodasz sie do obserwowanych c;

    http://ending-love.blogspot.com/2013/04/20.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhu, Jeruś i Mara mają dzieci! I garaż ^ ^
    Wreszcie coś napisałaś! Mam zaciesz na pół domu xd
    Jeroy nie istniał, nie istnieje i nie będzie istniał. A wszystkie filmiki na yt to fotomontaż. No.
    Joy (hultoj skubany) wyjechała do Australii i toczy piękne życie przy boku Mick'a i kangurów. Perfect life!
    Czekolę na następny <3 Mam pytanie: czy Joy jest samotną matką (trouble) bo nazwisko pozostało niezmienione (nikt jej nie chciał, przykro mi.) ? Tak z ciekawości ^ ^
    Jest Jara, jest good! Oczekujemmm następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planie pisać rozdziały z punku widzenia Joy,także czekaj cierpliwie,wszystk osię wyjaśni ^^
      Zaciesz powiadasz?Och,jak mi miło <3
      Dobra.Sprężam się i piszę dalej :) Następny moge dodać dzisiaj,ale nie wiem jeszcze o której ;)

      Usuń