niedziela, 1 września 2013

Part 19

MEGAN


Megan Clarke zdusiła w sobie ochotę by zwymiotować,gdy usłyszała nowinę jaką mieli do przekazania rodzice. Zamiast tego wpatrywała się w nich z niedowierzaniem dostrzegalnym w szeroko otwartych niebieskich oczach. Nie wiedzieć czemu miała wrażenie,że dostała solidnego kopa w żołądek. Jej rodzice wciąż...grr,to zbyt obrzydliwe i szokujące by o tym myśleć.
-Słucham?-wydusiła z siebie wreszcie
-Wiem,że to dla was szok,ale...-zaczęła Mara.
-Szok?-parsknęła Megan przerywając jej-Czy wyście upadli na głowę?
-Megan Hershey Clarke masz w tej chwili przestać mówić tak o swojej matce!-warknął Jerome taktownie nie wspominając,że i jego to uraziło.
Megan przewróciła oczami słysząc swoje znienawidzone drugie imię. Nikt poza jej rodziną i instytucjami publicznymi,do których należała go nie znał i chciała żeby tak zostało. A ojciec musiał się naprawdę bardzo wkurzyć,jeśli je wymienił. Nie dała się zastraszyć.
-Ale czy to rozsądne z waszej strony?-spytała łagodniejszym tonem.
-Cóż,stało się-stwierdziła Mara dotykając płaskiego brzucha-Nie planowaliśmy tego,ale się cieszymy.
-W zasadzie dlaczego nie?-dodał wesoło Jerome.
Jason milczał i Megan nie była pewna,czy ten jeden jedyny raz będzie jej sojusznikiem,czy też będzie jak zwykle.
-A chociażby dlatego,że to szesnaście lat różnicy?-podsunęła starsza z rodzeństwa rzucając bratu rozpaczliwe spojrzenie. Jason ocknął się z szoku i zamrugał długimi jasnymi rzęsami skrywającymi orzechowe oczy.
-Megan przestań być sceptyczna-westchnęła Mara-Musisz się z tym pogodzić.
-Wyluzuj siostrzyczko-uśmiechnął się nagle Jason.-Będzie niezła zabawa.
Miała ochotę zacisnąć czarne paznokcie na szyi brata. Jak zwykle musiał się dobrze bawić jej kosztem.
Jerome uśmiechnął się swoim słynnym uśmiechem intryganta.
-Tak Meggy-przytaknął-To będzie zabawne.
Mara szturchnęła go lekko w żebra,ale uśmiechnęła się. Rodzice wyglądali na takich szczęśliwych. Nie mogła tego znieść.
Poderwała się z łóżka Blair.
-Skoro tak dobrze się bawicie...
Powiedziała i wyszła trzaskając drzwiami.
Czasem miała wrażenie,że dorośli są kompletnie nieodpowiedzialni i teraz miała tego doskonały przykład. Jak oni wyobrażali sobie przyszłość?Przecież nie są już najmłodsi. A ona i Jason wkrótce opuszczą dom na stałe....
Ale przynajmniej wtedy ucieknie od problemu.
Nie mogła uciec natomiast przed Dustinem,który stał w holu i wysłuchiwał z uwagą ojca,który z ożywieniem mówił coś o sarkofagu stojącym w holu.
Na jego widok serce jej się ścisnęło. Wyglądał cudownie w brązowym T-shircie z guzikami i ciemnych dżinsach. Jego oczy promieniały,gdy śmiał się ze słów Fabiana. Zawsze gdy miała doła potrafił ją rozbawić do łez,a ona z zachwytem wpatrywała się w jego oczy,które przybierały barwę bursztynu ilekroć się śmiał. Westchnęła tęsknie i ruszyła po schodach mając nadzieję,że przejdzie niezauważona.
Marne szanse. Gdy tylko postawiła pierwszy krok,schody zaskrzypiały i Rutter'owie zwrócili się w jej kierunku. Skrzywiła się przeklinając w duchu wiek Anubisa.
Dustin nagle spoważniał i odchrząknął na jej widok,a jego piękne oczy zastygły w bezruchu.
Przestań!-chciała krzyknąć Megan stawiając kroki w dół. Poczuła że pęknie jej serce,jeśli jeszcze raz ujrzy na jego twarzy tak doskonale maskowany smutek-Nie patrz tak na mnie,chcę żebyś znów się śmiał.
I żeby było tak jak kiedyś...
Postawiwszy ostatni krok na dole zastygła w bezruchu sparaliżowana nagłą myślą. Czy rzeczywiście mogłaby znieść wszystko łagodniej,gdyby Dustin był przy niej?
-Panie Rutter-skinęła głową Fabianowi i spojrzała na Dustina,po czym minęła ich i ruszyła do salonu. Dustin mruknął coś do ojca i po chwili poczuła jak jego ręka ściska jej ramię. Nie musiała patrzeć by wiedzieć,że to on. Zawsze miał ciepłe dłonie.
-Megan.
Odwróciła się. Jego głos był łagodny i miękki. Przełknęła ślinę starając się spojrzeć mu w oczy i równocześnie wyglądać na dumną i pewną siebie.
-Czy coś się stało?
Pokręciła głową zafascynowana brzmieniem jego głosu. Z rozkoszą wpuszczała go w uszy,sprawiając,że mózg wariował z tęsknoty a ona sama traciła głos. Mimo suchości w gardle wykrztusiła:
-Nie.
Przechylił głowę spoglądając w jej jasne oczy. Megan miała czasem wrażenie,że potrafią odbić wnętrze jej duszy. Tak bardzo niebieskie i przezroczyste były. Tym razem była pewna,że ją zdradzą.
-Przecież widzę-odparł z rozbawieniem.
Zmarszczyła gniewnie brwi. I on postanowił zabawić się jej kosztem?
Strząsnęła jego rękę.
-Zostaw mnie. Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. Muszę być sama.
-Nie-zaprotestował pewnie-Potrzebujesz się wygadać. Przejdźmy się.
-Kto ci powiedział,że akurat tobie?-odparła obnażając słabość prawdziwego charakteru.
Dustin wzruszył ramionami.
-To nieważne komu. Ważne,żeby się wygadać.
-Powiedział szesnastoletni psycholog-zadrwiła.
Puścił jej słowa mimo uszu. Megan wiedziała,że jej sarkazm nie robił na nim najmniejszego wrażenia,ale stanowił jej jedyną obronę. Jak miecz bez rękojeści.
Wyszli z Anubisa i skierowali się w dół,w kierunku stróżówki. Megan nie miała najmniejszej ochoty się odzywać,ale Dustin zmusił ją.
-No więc będziemy tak szli w milczeniu czy powiesz mi co cię trapi?
Uparcie zacisnęła usta,a Dustin westchnął.
-Meg,daj spokój. Będzie ci lepiej.
-Moja matka jest w ciąży-wymamrotała.
Uniósł brwi ze zdziwienia.
-Naprawdę?To wspaniale!
Parsknęła z pogardą.
-Kolejny cholerny optymista,który ma w dupie konsekwencje.
-Powinnaś czasami przestać być taką pesymistką-powiedział jakby urażony. On sam był realistą,ale jej słowa nieco go ubodły.-Dlaczego się nie cieszysz?
-Po co im trzecie dziecko?Przecież mają nas.
Dustin uśmiechnął się porozumiewawczo.
-Mam ci wytłumaczyć jak do tego dochodzi?Nie zawsze dzieje się to zgodnie z planem,wiesz?
-Wiem!-kopnęła ze złością kamień. Za kogo on się uważał?
-Ale czemu nikt nie pomyśli o konsekwencjach?
-Co masz na myśli?-Dustin zmarszczył brwi i przystanął na chwilę.
-Moja mama nie jest już najmłodsza...ciąża może źle wpłynąć na jej zdrowie. Nie chcę żeby coś jej się stało. Jest potrzebna,mnie tacie i Dustinowi.
Była zaskoczona otwartością z jaką się do niego odniosła. Ale tak właśnie działał na nią Dustin. Potrafił sięgnąć do jej wnętrza i czerpać z niego garściami.
-Nie przesadzaj-mruknął-Nie jest przecież znowu taka stara.
-Ale i tak się o nią boję-skwitowała i skrzyżowała ramiona na piersi-Czy teraz jak odbyłam tę spowiedź możemy wrócić?
-Nie.-pokręcił przecząco głową-Wcale nie jest ci lepiej. Coś jeszcze cię męczy.
-Nic mnie nie...-zaprotestowała gwałtownie i urwała z przerażeniem odkrywając,że mógł ją przejrzeć. Zawsze była mistrzynią w ukrywaniu emocji.
-Nie co?-uniósł brew.
-To nie twoja sprawa!-warknęła rozwścieczona.-I tak zmusiłeś mnie żebym powiedziała ci wystarczająco dużo.
-Ja cię zmusiłem?-prychnął-Torturowałem cię,albo groziłem?Sama mi powiedziałaś.
Zmusiłeś mnie całym sobą-pomyślała Megan-Wystarczy,że na mnie spojrzałeś...
-Nieważne-mruknęła-Wracajmy.
Znajdowali się kilka kroków od stróżówki,a dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty się do niej zbliżać. Zalała ją fala strachu i niepewności.
-Jeszcze nie-Dustin był dzisiaj wyjątkowo uparty.
Megan odważyła się podnieść wzrok z ciężkich butów i spojrzeć w jego łagodne oczy. Dostrzegła w nich niepokój.
-Skoro ty powiedziałaś mi co cię męczy...to może ja powinienem się zrewanżować?
Serce jej drgnęło,ale zdobyła się tylko na wzruszenie ramionami.
-Jak chcesz.
Dustin ruszył w kierunku stróżówki i oparł się o ceglaną ścianę. Megan spojrzała na niego pytająco i podeszła do niego.
-Chodzi o to...ta cała tajemnica-wskazał ręką na budynek-Uświadomiła mi...nie bardzo wiem jak to powiedzieć...
Czarnowłosa przechyliła głowę i w napięciu oczekiwała na ciąg dalszy usiłując wyłowić jego słowa spośród bicia serca,którego łomot wypełniał jej uszy.
-Megan-westchnął-Znamy się tak długo. Przez to całe zamieszanie stajemy się dla siebie obcy zamiast dalej się przyjaźnić. Nie chcę żeby tak było dalej,rozumiesz?
Panna Clarke odsunęła się od chłopaka na kilka centymetrów.
-Chcesz powiedzieć,że...-przełknęła z trudem ślinę-Chcesz,żeby było jak dawniej?
-Tak.-skinął powoli głową-Chcę byśmy znowu się przyjaźnili.
Megan poczuła jakby ktoś zgasił w niej ogień. Dostała solidny kubeł zimnej wody,który skutecznie ugasił pożar tęsknoty stopniowo wypalający jej ciało. On tego nie czuł.
-Myślałam...-wykrztusiła-Że ty też...aaa!
Dustin wytrzeszczył oczy i zanim zdążył się zorientować,szczupła kobieca dłoń zacisnęła się wokół ust Megan wciągając ją do środka budynku.

Hershey użyto za zgodą :D
Dobra,wiem,że za późno dodałam informację o 8 komentarzach,ale to nie zmienia faktu,że miało tyle być...
Coś dla fanów Mustin'a(ma się ten dar do wymyślania nazw xD). W sumie to lubię tę parę,ale nie mam pojęcia jak się potoczą ich dalsze losy ^^
Jutro szkoła -,-. Dołuje mnie to...
Następny tradycyjnie za 8 komentarzy :3
Do napisania ;)

5 komentarzy:

  1. Joy chce zgwałcić Megan? Boże, Mercer została pedofilem!
    Tfu. Hershey to piękne imię. Jeruś się focha :C
    Megan & Dustin <3 Lubiem ich ^ ^
    Marusia i Jeruś nie próżnują. Małżeństwo na perfect ^ ^
    Boże szkoła, zabijcie mnie.
    Trzeba zabłysnąć. Tłuszczyk i majonez w gotowości.
    Me włosy musza być piękne niczym siano Joy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Megan Hershey Clarke
    Megan Hershey Clarke
    Dżizus, czy ja jestem w niebie? Marusia i Dżeruś będą mieli dzidzi ciekawe jak je nazwą, ja taka rozchichrana. Zrób mnie chrzesną! Ja jestem chrzesą wszystkich dzieciaków Jary na wszystkich blogaaach! ♥
    Dżizus, Sapphire widze szaleje. Majonezik? Ja dżemu używam!
    Zazdroszczę Anubisowi. Trchę się zastatanwiałam nad tym, jak to jest, że chłopcy i dziewczyny mieszkają w jednym domu i nigdy, no ten xD
    Ahh, nie słuchajcie mnie
    Ja się już na pocałunek przygotowuję, a ty mi z zuooo Dżoj wyjeźdzasz. Albo to była Denby, kto wie xD
    Czekam z niecierpliwością na kolejną cudą cześć.
    Twoja fanka ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj szybko kolejny...
    Po prostu kocham twoje opowiadania... Oraz Megan i Dustina... ;)
    Megan nie lubi imienia Hersley normalnie nie moge...
    Czekam na nastepny z niecierpliwoscia... :)
    Fanka N. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial swietny z reszta jak zawsze. Nie moge doczekac sie nastepnego ;)

    OdpowiedzUsuń