EDDIE
-To jest ta szkoła?-spytała
zdziwiona Brenda,gdy w końcu dojeżdżali na teren szkoły-Wyglądała
na mniejszą
-To szkoła z internatem-odparła
Blair-Musi być duża
-Ale jest ogromna-zachwycała
się dalej blondynka-Ilu tam musi być chłopaków!
Blair popatrzyła na siostrę z
politowaniem. Ja zwykle była w stanie myśleć tylko o jednym.
Patricia,która widziała minę córki w lusterku,uśmiechnęła się
pod nosem. Były takie jak ona i Amber. Podczas gdy Brenda
zachowywała się jak amerykańska nastolatka,dla której liczą się
jedynie ciuchy i kosmetyki,Blair była bardziej podobna do matki.
Mimo,że były bliźniaczkami miały różne charaktery. Żeby
odróżnić się od siostry i podkreślić podobieństwo i siłę
wewnętrzną jakie miała Patricia,Blair farbowała włosy na głęboki
wiśniowy kolor. I chociaż jej matka tego nie popierała,w głębi
duszy była dumna,że córka obrała ją za wzór. Eddie'mu było
wszystko jedno w przeciwieństwie do Patricii,której instynkt
macierzyński przysłonił dotychczasowy światopogląd.
Wjeżdżali przez główną
bramę. Eddie zmarszczył brwi,a Patricia miała w oczach strach.
Wszystko to na widok stróżówki,która była teraz zapuszczona i
popadała w ruinę,a długi pnący bluszcz sięgał niemal dachu.
Zwyczajny budynek,a budził tyle złych wspomnień...
-O ile zakład,że od tamtej
pory stoi pusty?-szepnął Eddie
Patricia pokręciła głową.
-O nic. Masz rację
Siostry rozglądały się
zafascynowane na boki i zdawały się nie zważać na niepokój
rodziców. Eddie podjechał pod budynek szkoły. Wszyscy wysiedli
nieco zaniepokojeni. Dzieci-nowym klimatem,rodzice-powrotem starych
wspomnień
-Ale super!-pisnęła jak zawsze
pozytywnie nastawiona do życia Brenda
-Nie podniecaj się-mruknęła
Blair-To tylko szkoła
-Ale jaka!-Brenda najwyraźniej
nie zamierzała zmieniać zdania. Rozglądała się zafascynowana po
okolicy i co chwila powtarzała „wow”.
-A gdzie będziemy
mieszkać?-zapytała zaglądając za budynek szkoły gdzie stały
domu Izydy,Hathor i Mut
-Tutaj-Eddie wskazał na dom
Anubisa znajdujący się przed szkołą
-Serio?-spytała Blair krzywiąc
się-On ma chyba ze sto lat!
-Dokładnie-przytaknęła
Patricia-My też w nim mieszaliśmy
-Wy?-spytały bliźniaczki
jednocześnie
-Tak-zaśmiał się
Eddie-Myślałyście,że wasi starzy mieszkali w którejś z tych
ruder?-wskazał domu za szkołą
-Właściwie to tak-przyznała
czerwonowłosa-To takie bardziej w waszym stylu
-Blair!-syknęła blondynka.
Peddie jedynie się roześmiało.
Tak naprawdę to Blair miała rację. Wyrafinowany dom Anubisa nie
pasował do ich charakterów,czy chociażby stylów ubioru. Teraz zaś
oboje państwo Miller ubierali się spokojnie i nie wyzywająco.
Nadal jednak lubili czarne kolory i skórzane kurtki. Patricia wciąż
miała długie kręcone włosy tak jak podczas ostatniego
roku,jednakże bardziej popadały w brąz niż w czerwień. Włosy
Eddie'go nieco wypłowiały ,ale wciąż układał je na żel.
Niektórzy nigdy się nie zmienią.
-Możemy już
iść?Proooooszę?-jęczała Brenda ciągnąc matkę za rękaw jak
rozkapryszona ośmiolatka
-Za chwilę. Najpierw musimy
zgłosić się do szkoły-sprowadziła na ziemię zawiedzioną córkę
Patricia.
Korytarze Frobisher Shelfield
wyglądały inaczej niż je zapamiętała. Ostatnio widziała je
zdemolowane; wszędzie walały się książki,papier i śmieci,a
ściany pokrywało graffiti. Teraz panował tam idealny porządek a
ściany odmalowano na ten sam bladozielony kolor co kiedyś.
Joy się postarała.
Eddie co i raz zaglądał do
klas,które mijali i kręcił głową. Tyle razy się stamtąd
urywał. Tyle numerów,które wycinał nauczycielom razem z Alfie'm i
Jerome'em czy nawet ze swoją obecną żoną. Tyle razy o mały włos
nie został przez nich złapany...
Bliźniaczki szeptały między
sobą,najpewniej komentując wygląd szkoły od środka. Sądząc po
ich minach były zachwycone.
Dotarli do końca korytarza
gdzie znajdował się gabinet dyrektora. Obok niego,witając rodziców
z promiennym uśmiechem przyklejonym do twarzy stała Joy Mercer.
Ależ się zmieniła!-pomyślał
Eddie przyglądając się jej uważnie. Brązowe włosy sięgały jej
do kości policzkowych ułożone na lewo. Ubrana była w oficjalny
strój: biała koszula,marynarka,wąska czarna spódnica. Podkreślało
to jej idealną figurę,która z upływem lat uległa niesamowitej
poprawie. Nigdy nie była gruba,ale teraz jej figura prezentowała
się idealnie.
-Hej Sweetie!-zaszczebiotała
gdy ich zauważyła po czym uścisnęła zaskoczonego Eddie'go. Nigdy
jakoś specjalnie za nią nie przepadał, a ona zachowywała się
jakby byli najlepszymi przyjaciółmi.
-Patricia!-pisnęła gdy
wypuściła z objęć Eddie'go i natychmiast porwała w objęcia
jego zaskoczoną żonę
-Cześć Joy-wykrztusiła
uśmiechając się nerwowo-Dobrze wyglądasz.
Uśmiechnęła się,mile
połechtana tym komplementem. Zapadła cisza. Eddie zorientował
się,że mimo łączącej je niegdyś przyjaźni,ich stosunki nieco
oziębły. Patricia była zajęta w Sibunie,zaś Joy spędzała coraz
więcej czasu z Marą i Willow,a w końcu z Jerome'em. Miller
zastanawiał się jak to właściwie było teraz między nimi.
-A to zapewne są Blair i
Brenda-oznajmiła oficjalnym tonem-Joy Mercer,jestem tu dyrektorem i
jak pewnie zdążyłyście się zorientować dawną znajomą waszych
rodziców. Witajcie w naszej szkole.
Siostry kiwnęły głowami nieco
zaskoczone wylewnym powitaniem Joy oraz wiadomością o relacjach
łączących ją i ich rodziców.
Eddie odchrząknął
-Dobrze. Joy,tu są podania i
dokumenty,a teraz jeśli pozwolisz pójdziemy już do Anubisa...
-Oczywiście-odparła
chłodno-Wpadnę tam później,ale teraz wybaczcie. Mam swoje
obowiązki.
Eddie wręczył jej plik
dokumentów,po czym wszyscy obrócili się na pięcie i odeszli.
-Widziałeś to?-szepnęła
Patricia-Zachowuje się jak nie wiadomo kto!
-Cała Joy-mruknął-Zawsze
miała się za lepszą od wszystkich
-Nieprawda!-syknęła
Patricia-Znam ją od dziecka,nie zawsze taka była.
-Była,tylko nie chciałaś tego
zauważyć...
-Eddison,nie zaczynaj-warknęła
krzyżując ramiona-Wiem jaka była. I wiem jaka jest teraz. Zmieniła
się...
-...na gorsze-skończył Eddie
skręcając na ścieżkę prowadzącą do Anubisa
-Wow!-sapnęła Brenda-Z bliska
wygląda jeszcze lepiej
Tym razem Blair nie
zrispostowała. Sama wpatrywała się w dom jak zaczarowana. Miał w
sobie jakąś dziwną magię...
Eddie poczuł dreszcz,gdy
stanęli w holu. Oczekiwał,że dom nie pozostanie głuchy na
przybycie Osiriona i nie mylił się. Wciąż był taki sam jak
kiedyś.
-Halo?-zawołała niepewnie
blond bliźniaczka-Czy jest tu ktoś?
-Och,już jestem
gwiazdko-odezwał się zachrypnięty kobiecy głos.
Po chwili ujrzeli starszą
kobietę o latynoskiej urodzie wyłaniającą się z kuchni
-TRUDY!!!-wykrzyknęli
jednocześnie Peddie i popędzili uściskać staruszkę. Ta zaś
zaśmiała się krótko i pisnęła zaskoczona,gdy Eddie ją podniósł
-Och,oczom nie wierzę! Patricia
i Eddie!Tyle lat was nie widziałam!
-My ciebie też Trudy-odparli
szczerze zadowoleni-Wciąż masz siłę,żeby tu pracować?
-Och,po waszych wybrykach już
nic gorszego nie mogło mi się przydarzyć-puściła oko do Eddiego
i spojrzała na dziewczyny stojące cicho za rodzicami.
-Cześć gwiazdki,jestem Trudy
Rehman,wasza opiekunka w domu Anubisa-przedstawiła się tak samo
ciepło jak przed dziesięcioma laty
-Jestem Brenda-odparła
dziewczyna uśmiechając się promiennie
-Blair-odparła druga z
nieśmiałym uśmiechem
Pierwszy raz od kiedy
przyjechali,siostry wyglądały na uspokojone. Przedtem obie wydawały
się być strasznie zestresowane,zwłaszcza po spotkaniu z Joy. Teraz
jednak zadawały się powoli przełamywać lody. Cóż,Trudy zawsze
tak działała na otoczenie.
-Jesteśmy pierwsi?-spytała
zdziwiona Patricia
-Nie. Chodźcie ze mną do
salonu.-odparła Trudy wskazując dziewczynom drogę
W środku,beztrosko trzymając
nogę na nodze siedział przystojny brunet. Nie mógł mieć więcej
niż szesnaście lat. Odwrócił się powoli w ich stronę. Brenda
oblała się rumieńcem.
-Evan,to twoje nowe
współlokatorki-wyjaśniła Trudy prowadząc za sobą dziewczyny
-Miło poznać-posłał im
promienny uśmiech na który Brenda niemal zemdlała,zaś Blair
przewróciła oczami. Gołym okiem było widać,że to typowy
podrywacz,ale jak widać blondynce to nie przeszkadzało.
-Jestem Brenda-odparła
uśmiechając się szeroko-A to moja siostra Blair
Ta jedynie skinęła głową i
rozejrzała się po salonie. Był bardzo,bardzo stary.
-Jesteście ze Stanów?-spytał
zdziwiony akcentem Brendy
-Nie,jesteśmy po prostu pół
Amerykankami-powiedziała obojętnie Blair,celowo akcentując słowa
brytyjskim akcentem
Brenda zaczęła trajkotać o
byle czym jak to ona miała w zwyczaju,a znudzona Blair usiadła na
sofie i zaczęła bawić się końcówkami swoich włosów,a Trudy
poczęstowała Millerów swoim słynnym czekoladowym ciastem,które
Eddie oczywiście prawie natychmiast pochłonął
-Mhm...pyszne-wymamrotał z
pełnymi ustami
-Chociaż raz mógłbyś
zachowywać się jak człowiek-warknęła Patricia-Chyba że wolisz
mieć mleko na głowie...
Trudy roześmiała się
ściskając ramię Patricii swoją kościstą dłonią
-Nie zapominasz o starych
nawykach co?
Patricia uśmiechnęła się
tylko i wróciła do piorunowania męża spojrzeniem.
-Muszę się napić-oznajmił w
końcu gdy już dostatecznie zaspokoił swój głód-Trudy,czy
mogę..?
-Weź sobie wody,dzbanek stoi na
wysepce
Gdy nalewał wody do szklanki
spojrzał na nie działający od wieków piecyk,który był
przejściem do piwnicy. I nagle,zupełnie nieświadomie wypuścił z
rąk szklankę,bo poczuł jak nagły dreszcz wstrząsa jego ciałem.
-Eddie?-spytała Trudy,ale
tak,jakby jej głos dochodził z zewnątrz-Dobrze się czujesz?
Wtem wydawało mu się,że
miejsce na Oko Horusa zapłonęło czerwonym światłem i usłyszał
znajomy szept:
-On tu jest...
Tja.Psychologicznych wymysłów Beansy Boo ciąg dalszy xD Wyobraźcie sobie Patricię jako matkę.Istny armagedon.I moja ukochana scena z mlekiem <3
"Pani dyrektor" Mercer dla Sapphire spragnionej tejże postaci ^^ Napisałam już rozdział z jej perspektywy i chyba jest najlepszy jaki do tej pory stworzyłam.Lecę tworzyć dalej.
Enjoy! :)