wtorek, 4 czerwca 2013

Part 11

DUSTIN


W poniedziałek wszyscy z ciężkim sercem zerwali się z łóżek i ponownie poszli do szkoły.Było to cięższe tym bardziej,że wciąż mieli do odkrycia funkcję tajemniczego klucza.Dustina wciągnęła ta dziwna zagadka.Wydawało mu się,że to zwykła,nudna szkoła,w której jedyną rozrywką będą dyskoteki na sali gimnastycznej i wagary,natomiast kryła w sobie o wiele więcej atrakcji.
Na śniadaniu nie było jeszcze wszystkich.Przy stole siedzieli tylko Dustin i Lily.Evan stwierdził,że musi wyjść szybciej i wziął ze sobą kanapki,co spotkało się ze zgryźliwym komentarzem na temat pupilków nauczycieli wygłoszonym przez Megan wkraczającą do jadalni.
-Co to?Zjazd rodzinny Rutterów?-spytała zgryźliwie krzyżując ramiona-Coś kiepski.Można się dołączyć?
Dustin dał znać siostrze gestem,żeby ją zignorowała.Lily niemal dostawała szału,gdy tylko się odezwała.
Megan wzięła do ręki tosta i ugryzła go.
-Czy ktoś umarł?-spytała na widok swego milczącego byłego chłopaka i jego irytującej siostry.
-Wszystko w porządku-odparł Dustin
-To co tacy cisi jesteście?Rozumiem,że jest poniedziałek,ale heloou,nie można robić z tego tragedii.
Lily spuściła wzrok a Dustin odchrząknął.Jak mógł jej powiedzieć,ze przerwała im dyskusję o dziwnym kluczu i jeszcze dziwniejszym śnie?Wyśmiałaby ich.
Na szczęście wtedy do salonu wkroczył Nick.
-O!Jesteście tu wszyscy,super-oznajmił uradowany siadając obok Megan-Muszę z wami porozmawiać
Pozostali popatrzyli po sobie.Co Megan miała do tego?
-Słuchajcie:Megan i ja ostatnio byliśmy przy stróżówce...wiecie,tym dziwnym budynku przy wjeździe.
Rutterowie popatrzyli po sobie zaniepokojeni.
-I złapała nas Mercer.Była bardzo bardzo zła...
-No i?-Dustin robił się niespokojny.
-Myślimy,że ona coś tam ukrywa-wtrąciła,chociaż niechętnie Megan
-Co takiego?-zaciekawiła się Lily
-A skąd mamy to wiedzieć?Po prostu ukrywa i już-Megan nie zamierzała być uprzejma.
-Można wiedzieć co tam robiliście?-spytał Dustin
-Cóż,my...-Nick spuścił wzrok-Widzicie,ja i Megan mieliśmy dziwny sen.Byliśmy tam w środku i był tam jakiś dziwny facet...
Lily zachłysnęła się sokiem pomarańczowym.
-Ej laska,wrzuć na luz.To tylko sen-skwitowała Megan
Lily kaszlnęła kilka razy,ale wciąż nie mogła wydusić z siebie słowa.Dustin postanowił ją wyręczyć.
-Co dokładnie było w tym śnie?
-Biegłam...uciekałam przed kimś...on był straszny.Zobaczyłam ten budynek i tam uciekłam.Nie chciałam wchodzić głębiej,ale coś mnie tam ciągnęło.Weszłam do jakiegoś dziwnego pokoju za organami i tam był on,ten facet.Krzyczał,że przed nim nie ucieknę.I wtedy...
-Obudziłem się-dokończył Nick
Dustin przestraszył się teraz nie na żarty.Osunął się na krześle wciągając powietrze ze świstem.
-Co jest Dustin?-spytała podejrzliwie Megan-Chyba się nie boisz?
-Mnie się śniło dokładnie to samo-wtrąciła Lily
-Gadasz-szepnęła Megan wytrzeszczając oczy
-Od kiedy?
-Zaczęło się jakoś tydzień przed przyjazdem.I zawsze urywa się w tym samym momencie.
-Ok,ja pasuję-oznajmiła Megan unosząc ręce-To nie jest normalne
-Z pewnością-przytaknął Nick-Ale czemu my troje?
Popatrzyli po sobie zdezorientowani.
-Dustin,ty nie?-chciała wiedzieć Megan
Pokręcił głową.Dziewczyna wciągnęła głośno powietrze i wypuściła je ze świstem.
-Mamy jedno wyjście-oznajmił Nick-Musimy tam pójść.Dzisiaj
-Słyszałeś,co mówiła Mercer.Nie mam ochoty czyścić kibli w całej szkole.
Uniósł brwi.
-Czy ona musi o tym wiedzieć?Pójdziemy dzisiaj,podczas przerwy na lunch.Wszyscy będą w szkole,nikt się nie dowie.
-Jestem za-oznajmił Dustin
-I ja też-dodała Lily
-Dobra,zróbmy to-westchnęła Megan po chwili wahania
-Ekstra-Nick uśmiechnął się do dziewczyny.Dustin poczuł ukłucie zazdrości.Niby już nic ich nie łączyło,ale dziwnie było patrzeć na swoją byłą z innym chłopakiem.Nawet w tak nic nie znaczącej sytuacji.
-Hej wszystkim,o czym tak dyskutujecie?-spytała zaspana Brenda wchodząc do kuchni i chwytając za kubek kawy.Miała rozpięty sweter,lekko pogniecioną koszulę i niezawiązany krawat.Jedynie jej włosy zebrane w kok prezentowały się należycie.
-A tak sobie-odparła wymijająco Lily-Nic takiego
-Taaak,w zasadzie to musimy już iść-dodał Dustin-Do zobaczenia później
Zerwali się z krzeseł pozostawiając osłupiałą dziewczynę samą.W holu wpadli na Blair.Ta jednak popatrzyła na nich ze zdziwieniem i udała się do salonu.Dustin odetchnął z ulgą w duchu.Nikt nie więcej nie powinien wiedzieć o ich małym sekrecie.
Lekcje przeraźliwie się dłużyły.Jedynie angielski z panią Valentine dało się wytrzymać,pracowali w grupach,więc mogli zając się sobą.Pani Valentine była starszą,ciemnoskórą kobietą z czarnymi włosami obciętymi do szyi.Lubili ją.Zawsze była uśmiechnięta,a jej lekcje rzadko kiedy bywały nudne.Zadzwonił dzwonek.
-No dobrze kochani,idźcie na lunch.Dokończymy jutro.
Dustin i pozostała trójka czym prędzej skierowali się do wyjścia,starając się uważać na Mercer,która miała w zwyczaju kręcić się wtenczas po korytarzach.Na szczęście dziś wybrała sobie ten piętro wyżej.
-Szybciej!-syknęła Megan do Lily,która starała się zawiązać sznurówkę.
-Już idę-odparła i biegiem dołączyła do pozostałych.
Pod stróżówką było pusto.
-A nie mówiłem?-powiedział Nick-Nikogo tu teraz nie ma
Lily rozglądała się po okolicy.
-Przerażająca-szepnęła
-Co ty nie powiesz?-prychnęła Megan
Dustin patrzył na dziewczynę z politowaniem.Wiedział,że tylko gra taką wredną i niedostępną.Pozanał jej prawdziwe oblicze,tym bardziej teraz jej maska była irytująca.
-Nick,dawaj klucz-nakazał Dustin-Nie mamy tyle czasu.
Chłopak podszedł do drzwi i włożył klucz do zamka.
-Nie da się-syknął próbując go przekręcić
-Spróbuj jeszcze raz-nalegała Megan-Mocniej!
-Nic z tego.Ani drgnie-powiedział ponuro Dustin opierając się o ścianę.
-I już po wielkiej tajemnicy-skwitowała Megan
-Jeszcze nie-oznajmiła Lily-Przecież Mercer musi mieć ten klucz,nie?
-Jeśli sugerujesz,że mamy go ukraść,to nie poznaję mojej własnej siostry
-Może nie będzie trzeba?-zasugerował Nick-Można się za kimś zakraść
-Chyba jest okazja-powiedziała Megan-Mercer tu idzie
-Za murek,już!-syknął Nick
-Zauważy nas-protestowała Lily
-Nie marudź,tylko chowaj się!
Dziewczyna jednak nie dała się przekonać i pobiegła za żywopłot.
-Co za idiotka-mruknęła Megan schylając się
Usłyszeli stukanie obcasów Joy.Po chwili Mercer była już obok nich.
-Co ona trzyma?-spytał cicho Dustin wychylając się lekko
-Nie wiem-odparł Nick wyciągając szyję-Jakąś butelkę...
Dustin popatrzył na siostrę.Przez wysoki krzew żywopłotu dostrzegł jedynie kawałek blond czupryny.
Ma szczęście-pomyślał-Jak na taką szarą myszkę wykazała się sprytem i odwagą.Mercer mogła w każdej chwili ją zauważyć.
-Cholera,nic nie widzę-zaklnęła Megan-Weszła do środka?
-Stąd nic nie widać-syknął Dustin
-Lily widzi-Nick skinął głową na Rutter'ównę-Zapytamy się później,co miała ze sobą
-Zapytamy co miała?Mieliśmy tam wejść!-sprzeciwiła się Megan
-Zwariowałaś?I niby jak później wyjdziemy?Mercer nas zauważy-skarcił czarnowłosą jej były chłopak
Popatrzyła na niego spode łba i zamilkła.
No proszę,jednak można utrzeć jej nosa-pomyślał z satysfakcją.
-Lily!-syknął Nick-Weszła?
Pokiwała głową.
-Świetnie.Teraz będziemy tu siedzieć aż stąd nie wyjdzie-skwitował Dustin-A co gorsza się spóźnimy
-Są w życiu gorsze rzeczy-odparła Megan
-Na przykład?
-Na przykład chowanie się po krzakach z byłym chłopakiem
-Skoro ci nie pasuje to droga wolna!
-Ej,ej spokój-uspokoił Nick-Mamy obserwować tak?
Pokiwali głowami z niechęcią.
-Więc nie utrudniajcie życia wszystkim dookoła i zajmijcie się tym.
Zawzięty jest-przyznał w myślach Dustin-To musi być dla niego ważniejsze niż nam się wydaje.
Na szczęście nie musieli długo czekać.Mercer wyszła po jakichś pięciu minutach,ale z pustymi rękoma.Jej kroki były niepewne,stąpała ostrożnie rozglądając się na boki.Gołym okiem można było poznać,że ma nieczyste sumienie.
-Polazła w końcu?-jęknęła Megan wychylając się zza murka
-Tak-odparł Dustin-Co ona tam miała?
-Spytajmy Lily-zasugerował Nick
Upewniając się,czy wredna dyrektor nie nadchodzi,powoli wyszli z kryjówki.
-Lily co ona miała?-spytał jej brat gdy nieco wystraszona dziewczyna wygramoliła się z krzaków
-Coś jakby napój...miał dziwny kolor,jakby bursztynowy?-wyznała-I chyba pojemnik na kanapki.
-Kanapki?-prychnęła Megan-Tylko tyle?Spodziewałam się czegoś gorszego.
-No a ten napój?-wtrącił Dustin-Co to mogło być?
-Raczej nie herbatka-stwierdził ponuro Nick-Ona tam kogoś ukrywa
Lily westchnęła i zrobiła krok w głąb zarośli.
-To wszystko nie ma sensu.Jakieś dziwne przedmioty,które nie wiadomo do czego służą,wredna dyrektor i więzień w stróżówce?Pomyślcie,przecież to jest mega dziwne i popaprane.
-Jest-przytaknął Nick-A my musimy się dowiedzieć o co chodzi.
-Beze mnie-oznajmiła Lily-Ja się na takie coś nie piszę...
-Lily no co ty!-Dustin powstrzymał siostrę przed odejściem-Jesteś nam potrzebna
-Do czego?Sami nie wiemy czego szukamy,więc po co szukać.A poza tym...Auć!
Dziewczyna chciała oprzeć się o zarośnięty mur,lecz zamiast tego upadła.Dustin zmarszczył brwi i odgarnął bluszcz.Pozostali wytrzeszczyli oczy.
-Lily-zaczęła Megan-Usłyszysz to ode mnie tylko ten jeden raz.Jesteś genialna...

Wow,chyba najdłuższy dotychczas rozdział :3
Przepraszam,że tak długo trzeba było czekać,ale byłam trochę zapracowana no i jakoś nie mam weny ostatnio :c No nic. Cieszmy się z małych rzeczy.
HoA nie oglądałam już bardzo długo. Czasem mam ochotę,ale jak pomyślę,że Jeroy się zbliża to mam drgawki normalnie -_- Ech no nic. Cała nadzieja w tym pewnie beznadziejnym filmie. A zatem:
Następny za 5 komentarzy(nie uwzględniam spamu) . Nie wiem kiedy się ukaże,ale postaram się sprężyć ;)
See you ;*


3 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie :) Czekam na koolejne ♥ ; ]]

    OdpowiedzUsuń
  2. Me gusta Dustin & Megan ^ ^
    To oni powinni być razem a nie ich rodzice, kude no -,-
    Wreeeeedna dyrektor ^ ^ Mercer to zuo w czystej postaci.
    Rozdział cudny <3
    Czekam na kolejny ^ ^
    Pieprzyć Mabiany i Jeroye.

    OdpowiedzUsuń