NINA
-Jak myślicie,przyjadą?-spytał
bez wiary Fabian wpatrując się w okno.Było niedzielne
popołudnie,słońce właśnie zachodziło,a Rutterowie razem z
Millerami czekali na przyjazd Amber i Alfie'go.
Patricia wzruszyła ramionami.
-Amber traktuje Sibunę jak
świętość.Na pewno zaraz będą.
-A ciuchy za jeszcze
większą-mruknął Eddie na co Patricia klepnęła go w ramię.
Siedzieli przy stole w jadalni
Rutterów i popijali kawę.Jedynie Fabian uporczywie wpatrywał się
w okno.
-Przyjechali-oznajmił w końcu
i poderwał się do drzwi.Po chwili dało się słyszeć nerwową
paplaninę Amber:
-Przepraszam,przepraszam,straszne
korki były na tych ulicach,poza tym mam tyle pracy na
głowie,przygotowuję pokaz i...
Zebrani uśmiechnęli się do
niej ciepło.Miło było słyszeć starą,dobrą Amber,która pomimo
swej naiwności była niezastąpiona,jeśli chodzi o wiarę w
siebie.Nina dostrzegła to jako pierwsza.
-Jesteśmy wszyscy?-spytała
Nina spoglądając na resztę.
Pokiwali głowami.
-Tak Nino.Cała Sibuna.A teraz
mów co takiego ważnego masz nam do przekazania.-powiedział Eddie
wiążąc ręce za głową.
Odetchnęła głęboko i usiadła
przy stole splatając dłonie.
-Mam wrażenie,że w Anubisie
wydarzy się coś złego
-Daj spokój,przecież to
niemożliwe-żachnął się Alfie-Co jeszcze może tam się kryć?
-Victor żyje-zauważyła
Amber-To ci nie wystarczy?
-To przez eliksir życia,wiemy o
tym
-A nie przyszło ci do
głowy,skąd ma recepturę?Chciał,żeby Robert mu ją
wyjawił-odezwała się Patricia
-Sugerujesz,że Frobisher wciąż
żyje?-Eddie spoważniał przypominając sobie o dawnych wydarzeniach
Wzruszyła ramionami
-Nie wiemy tego.Ale to
zastanawiające,co?
Nina pokiwała głową.Nie znała
wszystkich szczegółów dotyczących „wielkiego zła”,jak
nazywali to jej przyjaciele,ale budziło w niej taki sam strach i
niepokój jak u pozostałych.
-Przecież wcale nie musi
żyć,żeby Victor mógł ją zdobyć-wtrącił Fabian.Pozostali
popatrzyli na niego z ciekawością.-No bo zobaczcie:Robert miał tak
jakby ze sobą dużo dokumentów,notatek i takich tam.Może Victor po
prostu znalazł do nich dostęp?
-Fabian ma rację-odparła
Amber-Niepotrzebnie panikujemy
-To nie wszystko-uprzedziła
Nina-Boję się,że Lily może być Wybraną...
-O ile nie urodziła się
siódmego lipca o siódmej to chyba niemożliwe.Także luz.Ale
chwila,nie urodziła się tego prawda?
Amber przewróciła oczami
słysząc,że jej mąż jak zwykle się kompromituje
Nina pokręciła głową.
-Nie.Dziewiętnastego
sierpnia.Ale chodzi o to,że jest moją córką.Sara nie miała
dzieci i przez datę wypadło na mnie.A skoro Lily jest córką
Wybranej to może być dziedziczne.
-No dobra,wszystko jasne,ale co
z Eddiem?-zauważyła Patricia
-A co ma być?To,że któraś z
dziewczyn jest...Osirionem?Przecież to śmieszne-żachnął się
Alfie
Eddie poruszył się
niespokojnie.Nina,która to dostrzegła zmarszczyła brwi i
przyglądała mu się uważniej.
-Eddie,co się dzieje?-spytała
łagodnie,wbijając w niego spojrzenie.Pozostali poszli za jej
śladem.
-Edison,gadaj-zażądła
Patricia-Zdradziłeś mnie z kimś?
Roześmiał się nerwowo.
-Daj spokój,oczywiście,że nie
Nie wyglądała na
przekonaną.Złapał ją za rękę.
-Słowo Osiriona
Otworzyła usta,ale nic nie
odpowiedziała.
-Niech będzie.Mów co się
dzieje.-mruknęła zamiast tego
-Chodzi o to...-zaczął
niepewnie-Że gdy przyjechaliśmy do Anubisa...
-No wyduś to z siebie
Eddie!-ponaglił Fabian
-...Zdawało mi się,że znów
słyszałem...te szepty.Wiesz o czym mówię Nino?
Skinęła głową.Czasami miała
wrażenie,że zwariowała słysząc głos stuletniego domu,jednak
zarówno ona jak i jej przyjaciele doskonale wiedzieli,że tak nie
jest.Mimo to,ta część roli Wybranej była dość...niekomfortowa.
-Co mówiły?
-Chyba...on tu jest,czy jakoś
tak
-Ale kto?-spytała zdziwiona
Amber
Wzruszył ramionami.
-Nie mam pojęcia,ale to raczej
nie było przypadkowe
-Wiedziałam-odparła
tryumfalnie Nina-Tam wciąż dzieje się coś złego.
Wszyscy zamilkli zastanawiając
się nad prawdziwością jej słów.Nina była jednak tego pewna.Po
prostu to czuła.
-Jeśli naprawdę to jeszcze nie
koniec...-zaczęła smętnie Amber-To może powinniśmy zabrać
stamtąd dzieci
-I co im powiemy?Że mieliśmy
wizję wielkiego niebezpieczeństwa i muszą niezwłocznie opuścić
szkołę?-spytała sarkastycznie Patricia-Uznają,że całkiem
zwariowaliśmy.
-Nie.Muszą zostać.-postanowił
Fabian.
Nina spojrzała na niego
zdumiona.Od lat nie widziała go w takim stanie.Taki odważny
potrafił być tylko jeśli chodziło o Sibunę.
-Jeśli nasza Lily faktycznie
jest Wybraną,to jej obowiązkiem jest zrobić z tym
porządek-wyjaśnił-Czemu miałaby sobie nie poradzić?Przecież ty
też na początku byłaś bezradna,pamiętasz?
Nina westchnęła.Miał
rację.Ale jednak tak bardzo się o nią bała.I o Dustina
również.Potrafił ją obronić i pocieszyć,ale czy to on był jej
Osirionem?
-Ma rację-oznajmił
Alfie-Nino,uwierz mu.Chcesz,żeby zło powróciło niepokonane?
-Nie.Ale chcę,żeby moje dzieci
były bezpieczne.Czy tak ciężko to zrozumieć?-zaczynała się
irytować.Dlaczego nie mogła po prostu zapomnieć o wszystkim?Żyć
jak normalna matka i żona?
-Zachowujesz się jak
egoistka-stwierdziła Patricia-Co z tobą?Tak łatwo się poddajesz?W
takim razie kim jesteś i co zrobiłaś z Niną Martin?
-Nino zrozum,to poważna
sprawa.Lily się nic nie stanie,a może nam wszystkim uratować
życie.-przekonywał dalej Eddie
-Jeśli oczywiście jest
Wybraną-dodała Amber.
Wahała się jeszcze przez
chwilę,aż w końcu odparła:
-Zgoda.Macie
rację,wszyscy.Zachowuję się jak egoistka,przepraszam.A
więc...Sibuna?
-Sibuna!-krzyknęli wszyscy
zakrywając prawą ręką oko w geście,który był „wizytówką”
Sibuny.
-Jest jeszcze jeden
problem...-powiedział Eddie po chwili
-Jaki?
-Chyba mamy Wybraną.A co z
Osirionem?
Tak wiem. Krótkie i skomplikowane,ale spokojnie,wyjaśni się kiedyś tam xD
Chciałabym podziękować pewnemu Anonimkowi za opinię. Zgodzę się z Tobą,że Jeroy może i mógłby być fajną parą,ale gdyby miał bardziej rozbudowany wątek,a tak...szkoda słów.
Beansy Boo,Sapphire i MClarke nawracają na Jarashipperizm^^ Hłe hłe :D
Tym razem zaszaleję i poproszę o 5 komentarzy na następną część. A co! Nie tak dużo,więc do roboty :)
See you <3
Świeetny < 33 ! ;*
OdpowiedzUsuńTo kiedy kolejny ? ^^
Rozdział bardzo fajny. :D
OdpowiedzUsuń+ obserwuję, ty tez możesz? :
housee-of-anuubis.blogspot.com/
Oł my fucking gad, czujem się jak ksiądz ^ ^ Chyba odkryłam w sobie powołanie xd
OdpowiedzUsuńTę tępe ciule od dubbingu zamiast "kocham cię", przetłumaczyli "Dobranoc Maro"! Wstyd mi za nasz kraj.
A co jeśli... W polskiej ekipie czai się Waldzio :O
Tusk everywhre.
Rozdział przezajebisty jak zawsze ^ ^ Czekam na następne perypetie porąbanej Joy i spółki xd Swoją drogą, ciekawi mnie wątek Jasona i Ashley... Hyhy ^ ^
Niech Jara będzie z Tobą. (*)