DUSTIN
W domu Anubisa minął pierwszy
tydzień nowej szkoły.Wszyscy powoli aklimatyzowali się z nowym
miejscem i ze sobą.Dustin był zadowolony z mieszkania z
Nick'iem,mimo że ten był strasznie tajemniczy.Jego siostra dostała
przydział wraz z Ashley i Brendą,za co Dustin sam osobiście był
wdzięczny.Gdyby znów miał wysłuchiwać codziennych kłótni z
Megan,chyba by zwariował.
Sama Megan była po prostu
sobą.Tą samą pyskatą i chłodną dziewczyną,którą znał
kiedyś.I w której niegdyś się zakochał...
Dustin nie wiedział,co
zdecydowało w większości o tym,że zakończył ten związek.Jej
kłótnie z Lily,niedostępność,czy może brak wolnego czasu?Nie
było sensu teraz tego roztrząsać,ale gdyby tylko dostał jeszcze
jedną szansę nie wahałby się z niej skorzystać.
-Cześć wszystkim-powiedział
wesoło gdy schodził na śniadanie.Była to pierwsza sobota w
Anubisie i nie miał pojęcia,co będzie robił przez resztę dnia.
Lily pomachała mu
wesoło,bliźniaczki skinęły głowami,a Jason i Evan nie zwrócili
nawet na niego uwagi zajęci jakąś zażartą dyskusją.Megan
wpatrywała się w niego tymi swoimi niesamowitymi niebieskimi
oczami,które napawały go strachem.Wiedział,że dziewczyna tak
naprawdę jest niegroźna,jednak jej postawa dawała mu niekiedy do
myślenia.
-Wszystkie moje gwiazdki już
wstały?-spytała Trudy będąca jak zwykle w wyśmienitym
humorze-Wybaczcie,ale jeszcze nie mogę się do was przyzwyczaić.Tak
bardzo przypominacie mi waszych rodziców...
Megan przewróciła oczami,a
Dustin skrzywił się w duchu.To był jej czuły punkt i Trudy w
niego trafiła.Dziwił się jedynie czemu Meg pozostaje
spokojna.Zazwyczaj za takie coś obrywało się każdemu.
-Tak Trudy jesteśmy
wszyscy-oznajmiła Brenda odrzucając do tyłu długie blond
włosy.Siedziała naprzeciw Evana,który wpatrywał się w nią,gdy
tylko odrywał się od rozmowy z młodym Clark'iem.
-To świetnie.Zjedzcie proszę i
zaczekajcie tutaj.Znalazłam coś,co się wam spodoba.
Okazało się,że Trudy
odkurzyła stare kąty i odnalazła kilka fotografii dawnych
mieszkańców domu Anubisa.
-To chyba najstarsze,jakie
mam-powiedziała wskazując palcem zdjęcie,które wisiało w salonie
przed przyjazdem Niny trzymane przez Ashley.
-Kim jest ten chłopak obok
mojej mamy?-zmarszczyła brwi przyglądając się uważniej.
-To Mick-wyjaśniła
konspiracyjnie Trudy-Chodzili ze sobą przez dobre pół roku.
Jason wybuchnął śmiechem,gdy
nachylił się nad fotografią.
-Ej Meggy,zobacz-wydusił
pomiędzy parsknięciami.
-Nie nazywaj mnie
tak!-syknęła,ale wzięła zdjęcie do ręki.Na jej twarz wypłynął
powolny,ale szczery uśmiech.
-Tato zawsze miał bujne
włosy,ale żeby aż tak?
-Oj tak.Jerome i jego fryzura to
jak Yin i Yang.Nierozłączni-skwitowała Trudy
-Ej Dustin,popatrz-Lily wzięła
do ręki plik zdjęć i zaczęła szybko je przeglądać-Przyjrzyj
się mamie...
Odsunęli się od zgromadzonych
i stanęli obok kominka.Na zdjęciu przedstawiona była Nina z
Fabianem,którzy siedzieli uśmiechnięci na trawie przed domem
Anubisa.Rutter czule obejmował swoją przyszłą żonę i całował
w policzek.
-Jest szczęśliwa-stwierdził
po prostu-Co w tym dziwnego?
-Spójrz na jej szyję.Widziałeś
kiedyś ten wisior?
Pokręcił głową.
-Chyba nie wygląda na
taki,który można kupić na byle festynie co?-Lily uniosła
brwi-Ciekawe,co się z nim stało...
-Oj siostra,wyluzuj.Może go
sprzedała,albo zgubiła.Pewnie nawet o nim nie pamięta-rzucił
Dustin odwracając się
-Poczekaj!A to?Gdzie to jest?
Pokazała bratu kolejne
zdjęcie,tym razem Fabian i Nina stali przed małym,starym budynkiemz
wysoką wieżą.Nina miała na sobie beżową kurtkę i sukienkę w
kwiaty,a Fabian czarne spodnie,T-shirt i czarną kurtkę.Trzymali się
za ręce patrząc prosto w obiektyw.Znowu ten dziwny naszyjnik...
-Sugerujesz,że to budynek z
twojego snu?
-Nie.Tamten mijaliśmy po
drodze.Mówiłam ci przecież.Nie mam pojęcia gdzie to jest...
Dustin przyjrzał się zdjęciu
uważniej.Obok budynku stała tablica.Zmarszczył brwi by
rozszyfrować napis.”Wystawa skarbów Egiptu?”Pokazał siostrze
napis,a ta westchnęła zawiedziona.
-Czyli to po prostu jakaś
wycieczka szkolna.No super.
-Hej,gdzie uciekliście?-zawołał
Jason-Pokażcie co znaleźliście
-Eeee,Trudy,wiesz może co to za
budynek?-spytał brunet podsuwając jej pod nos zdjęcie
Poprawiła okulary na nosie i
uśmiechnęła się.
-Och tak.To biblioteka Roberta
Frobishera-Smythe'a.Mieliśmy tam kiedyś wystawę.Pracowałam tam
jako kurator,uwierzycie?
-To świetnie...-zaczęła
ostrożnie Lily-Czy to niedaleko?
-Nie,kilka kroków za
szkołą.Dawno tam nie byłam...
Lily uśmiechnęła się
konspiracyjnie
-Spacerek po południu?
-Pewnie-Dustin odwzajemnił
uśmiech i przybił siostrze piątkę.
Zgodnie z planem,po obiedzie
młodzi Rutterowie wybrali się na spacer wokół kampusu by znaleźć
bibliotekę.Dustin był dość sceptycznie nastawiony do tego
pomysłu,jednak nie chciał robić siostrze przykrości.W końcu była
mu teraz najbliższą osobą i bardzo ją kochał.Nie wyobrażał
sobie życia bez swojej małej,cichej jak myszka siostrzyczki.
-Popatrz!-Lily wskazała bratu
wyłaniający się przed nimi budynek-To na pewno on!
Podbiegła ucieszona
przodem,Dustin uśmiechnął się jedynie i po chwili ją dogonił.
-Jest taka...stara-wykrztusił
gdy stanął przed tablicą,gdzie kiedyś mieścił się szyld z
nazwą wystawy
Lily roześmiała się.
-Wow,szybki jesteś
głuptasie.Ona ma ze sto lat,zresztą tak jak i ten dom...
-No dobra.Ale jesteśmy tu i co
dalej?-spytał Dustin rozglądając się
-Wejdziemy tam-oznajmiła Lily
wzruszając ramionami
-Co?!Jak?
-Jeszcze nie wiem-odparła
podchodząc do drzwi i ciągnąc za klamkę.Bezskutecznie zresztą-Ale
się dowiem
-Lily,po co?-Dustin tracił
cierpliwość-Czemu tak bardzo chcesz tam wejść?
-Dustin,otwórz oczy-odwróciła
się do brata i spojrzała na niego zimno-Rodzice coś przed nami
ukrywają.To może być coś.I jeszcze ten mój sen...
-Ciii!Chowaj się,ktoś tu
idzie!-syknął Dustin ciągnąc dziewczynę za rękaw.
Jęknęła cicho,gdy wciągnął
ją za pobliski krzak.Po chwili do drzwi podszedł wysoki blondwłosy
chłopak.
-Kto to jest?-szepnęła Lily
odgarniając liście z twarzy
-Nie widzę.Stoi tyłem-odparł
Dustin bezskutecznie próbując dojrzeć twarz przybysza.
Widział jedynie,że wyciągnął
coś z kieszeni.Chyba był to klucz,bo próbował otworzyć nim
zamek,ale był większy niż normalny klucz do drzwi.Nawet do tych
starych.
-No dalej,musisz gdzieś
pasować-sapnął usiłując dopasować przedmiot do zamka
-AAAAA,FUUUUJ!!!-krzyknęła
Lily gwałtownie zrywając się na nogi.
Zamorduję ją-pomyślał ze
złością Dustin
-Kto tam jest?-odezwał się
chłopak-Wyjdź!
Gdy się odwrócił Dustin
ujrzał jego twarz i skłamałby,gdyby powiedział,że jest
zaskoczony.
Hyhyhy,ach te włoski Jerome'a.Siem na wspomnienie zebrało xD
Coraz ciężej mi oglądać HoA PL ze świadomością,że niedługo swój początek będzie miała pierwsza "cudowna" para 3 sezonu -_- A na marginesie,takie spostrzeżenie:
Odcinek 7-Joy ryczy z powodu Fabiana
Odcinek trzydziesty któryś-Joy ryczy z powodu Jerome'a
Przez bodajże trzydzieści odcinków Joy zmienia swoją "wielką miłość w 2 sezony" na "jeszcze większą miłość w 2 odcinki" Powtarzam się pewnie,ale ten brak logiki mnie rozwala.
No i na poprawę humoru:
(Waldzio,to twój dom w przyszłości ^^)
Żegnam zatem :D
Super :* ;*
OdpowiedzUsuńHłe hłe <3 Zabić, zniszczyć i zaorać.
OdpowiedzUsuńrzeczywistość - Sapphire ryczy z powodu Jeroy'a (czyt. życiowego błędu stworzonego przez speca od niszczenia gospodarki ogólnoświatowej Tuska/Waldzia).
Rozdział świetny (czyli nic nowego) <3 Włoski Jerome'a są szekszi xd Marusiu, jak mogłaś pozwolić na ich odejście?
Od dziś nienawidzę przysłowia "Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść". JEŚLI KOGOŚ KOCHASZ TO ZANIM ZASUWAJ KURDE NOO!
Podoba mi się wątek Dustin'a i Megan.... Mam nową ulubioną parę ^ ^ Jestem ciekawa ich dalszej relacji.
No... to tyle xd
Super rozdział ;D
OdpowiedzUsuńhousee-of-anuubis.blogspot.com/