ASHLEY
Popołudniowe słońce chyliło
się ku ziemi zalewając świat paletą rozmaitych odcieni
czerwieni,żółci i pomarańczy.Dziewczyna westchnęła i usiadła
przy oknie ze szkicownikiem.Przewróciła kilka stron.Jej dom,dawna
szkoła i jakiś nieskończony szkic.Zmarszczyła brwi usiłując
przypomnieć sobie,kogo miał przedstawiać.Po samych konturach
ciężko było jednak wpaść na trop.
Podciągnęła nogi na parapet i
chwyciła ołówek.Uwielbiała rysować.To była jej największa
pasja.Szkoda tylko,że nikt inny tego nie rozumiał.
Matka była zadowolona z
faktu,że jej córka ma talent,ale marzyła by wykorzystać go w inny
sposób.Ubzdurała sobie,że Ashley pójdzie w jej ślady i również
zostanie projektantką mody.
Ale Ashley nie chciała.Pragnęła
zostać artystką,tworzyć coś własnego,może nawet malować
portrety.Ubrania zupełnie ją nie interesowały.
Jedynie Alfie ją
rozumiał.Wiedział doskonale,jak uparta potrafi być Amber.Ashley
była mu za to dozgonnie wdzięczna.
Narysowała kilka kresek
zerkając co jakiś czas na zachodzące słońce.Było takie
piękne.Chyba najpiękniejszy widok,na jaki się tu natknęła.
Gdy zaczęła dodawać cienie
dla lepszego efektu,drzwi do pokoju się otworzyły.
-Nie widziałaś może mojej
spódnicy?Nigdzie nie mogę jej znaleźć,a chciałabym ją uprać
przed jutrem.
Ashley pokręciła głową i
ponownie pochyliła się nad rysunkiem.Brenda zaciekawiona podeszła
do niej.
-Co rysujesz?
-Nic takiego-przycisnęła notes
do piersi i popatrzyła na Brendę ze złością
-Ej,pokaż,przecież nie będę
się śmiała.Sama czasem rysuję.Ale tylko wtedy gdy już naprawdę
nie mam co robić-powiedziała łagodnie
Ashley po chwili wahania
odsłoniła szkicownik.Brenda otworzyła usta z zachwytu.
-Wow,to jest
świetne-wyszeptała-Masz prawdziwy talent
Lewis machnęła ręką dając
do zrozumienia,że to nic trudnego.
-Masz jeszcze jakieś?Pokaż
mi!Proooooszę-jeknęła łapiąc szkicownik,lecz Ashley ją
powstrzymała.
-Może później
-Ale...
-Nie.
-Proszę...
-Co się dzieje?-w drzwiach
pokoju stanął Jason.Miał zmieszaną minę,akby zobaczył coś,czego
nie powinien.
-Ashley nie chce mi pokazać
swoich rysunków-odparła Brenda tonem rozgniewanej ośmiolatki
-Rysujesz?-zdziwił się chłopak
Ashley pokiwała głową.
-A mnie pokażesz?
-A mogę wiedzieć co robisz w
moim pokoju?
-Szukam mojej psychicznej
siostry-przewrócił oczami-Od wczoraj łazi gdzieś z Rutterami i
tym Amerykaninem i nie mogę jej złapać.
-Może ucieka przed
tobą?-zasugerowała niewinnie Brenda
-Meggy nigdy nie ucieka przede
mną.Nie może mi się oprzeć-wyszczerzył zęby w uśmiechu a
Brenda parsknęła śmiechem
-Tutaj jej nie ma,więc może
pójdziesz jej poszukać gdzie indziej?O!Może poszła zwiedzać
gabinet Victora?-zasugerowała Ashley-I przy okazji sprawdzisz,czy
ciebie tam nie ma?
-Sprawdzałem-odparł bez cienia
irytacji-A ty się nie wywiniesz.Dawaj go!
Jednym szybkim ruchem wyrwał
dziewczynie notatnik z ręki i zaczął go kartkować.
-Dobra jesteś-stwierdził z
podziwem.
-Mówiłam-mruknęła panna
Miller
Ashley skuliła się na
parapecie.Nie chciała,żeby wszyscy wiedzieli.To była jej
indywidualna pasja.Coś,co było tylko dla niej.A oni jej to
odebrali.
-Jak już skończyliście,to
może moglibyście mi go oddać?
-Trzymaj-Jason rzucił jej
szkicownik-Naprawdę ładnie rysujesz
-Dzięki-wymamrotała
czerwieniąc się
-Przy okazji,Jason nie widziałeś
mojej szarej spódnicy?-spytała Brenda
Chłopak starał się ukryć
śmiech.
-Chyba widziałem ją w pralni
-Co ona tam robi?-mruknęła
wychodząc
-Dlaczego się śmiejesz?-spytała
Ashley krzyżując nogi-Co jej zrobiłeś?
Dał znak ręką,żeby
poczekała.
-3...2...1...
-JASONIE CLARKE JUŻ NIE
ŻYJESZ!!!
Do pokoju w ułamku sekundy
wpadła rozwścieczona Millerówna.W ręce trzymała różowe
zawiniątko.
-Co to ma być?!-krzyknęła
ciskając nim w chłopaka
-Myślałem,że lubisz
różowy?-odparł niewinnie
Ashley zachichotała,a gdy tylko
Brenda wyszła trzaskając drzwiami,wybuchnęła śmiechem.Jason
zaprezentował jej swoje dzieło.
-Tadaaam!Nie tylko ty tu jesteś
artystką.
Śmiali się przez jakieś pięć
minut,aż w końcu Ashley oznajmiła:
-To było trochę
chamskie,wiesz?Mercer ją jutro zabije.
Wzruszyła ramionami
-To już jej problem
W pokoju obok na cały regulator
ryknęła muzyka.
-Oho,siostrzyczka
wróciła-stwierdził Jason-To na razie!
Zamknął drzwi pozostawiając
Ashley samą sobie.Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie.Polubiła
Jasona.Wtedy,kiedy byli dziećmi nie bardzo się lubili.Więcej czasu
spędzała z Megan,kiedy ta była jeszcze inna,znośna.Żałowała,że
aż tak się zmieniła.Popatrzyła na niedokończony rysunek i nagle
ją olśniło.Już wiedziała,kogo ma przedstawiać.
Taki sobie rozdzialik dla odmiany ^^ Nie samymi tajemnicami Anubisa żyje człowiek ;)
W ogóle to sorry,że rozdziały są takie krótkie,ale osobiście uważam,że jeśli jest dobry to lepiej żeby był krótki,niż długi ale beznadziejny.
Tja.Mamy w HoA pierwszą cudowną parę -_- Waldzio,jak my cię kochamy !
No. Lecę pisać dalej,bo powoli kończy mi się "zapas" a ostatnio nieco się opuściłam w pisaniu na rzecz czegoś innego więc...
See you ♥
SPAM !
OdpowiedzUsuńZapraszam na [2] Odcinek mojej historii :
http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/05/2-odcinek-pasujemy-do-siebie-by.html
Świetnie, cudnie, po królewsku ^ ^
OdpowiedzUsuńAshley kręci z Jasonem ba dum tsss! Potomkowie Jerome'a i Alfie'go muszą być razem ^ ^ No.
Co ja będę nawijać, jesteś świetna <3
Czekam na następny ;)
SPAM !
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy odcinek . Skomentujesz ? ;*
http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/05/2-odcinek-pasujemy-do-siebie-by.html
Kochane Beansy Boo, Sapphire i oczywiście ty Mclarke ;x
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że długi czas byłam wielką fanką Jeroy. Aż nagle, natknęłam się na wasze wypowiedzi. Nie będę kłamać, byłam trochę obrażona za krytykowanie jeroy. No i w jakimś komentarzu, natknęłam się na 'Uzasadnienie poparcia dla nowej pary'. Kiedy już miałam rozpisać się na temat waszej, wtedy jeszcze dla mnie głupiej, opinii, doznałam olśnienia. Czemu ja lubię Jeroy?
Król bałaganu i dziewczyna która wszystko robi źle. Ładnie brzmi, na tym koniec.
To nie był związek, który można zaliczyć do udanych. Mogła być z nich ładna para, ale historia rzeczywiście do dupy (bardzo przepraszam za wyrażenie). Nie było takiego wydarzenia które mogło okazać się... sama nie wiem przełomem? I tak z tej mojej wielkiej miłości do jeroy zrodziła się nienawiść. Poważnie. Obejrzałam wszystko jeszcze raz tysiąc razy bardziej dokładnie. I zrozumiałam czemu tak zależy wam na jarze. Obecnie jest ona moim ulubionym paringiem i tak jak wy, dążę do unicestwienia JEROY. Wasza trójka (jak i reszta komendatorów), uświadomiła mi coś ważnego. Pokochałam jarę, całym serduchem. Dziękuję wam za to. Bardzo, bardzo :))