środa, 3 lipca 2013

Part 14

ASHLEY

-Dzień Talentów?-Brenda zaklaskała w dłonie tego samego ranka przy śniadaniu.-Huhuhu,nie mogę się doczekać!
-Właściwie to Dzień Otwarty-poprawiła Lily popijając świeżo wyciśnięty pomarańczowy sok. Trudy odkryła nową pasję-sadownictwo. Od teraz karmiła ich warzywami i owocami ze swojego ogródka,ale nikt nie wiedział,skąd wytrzasnęła świeże pomarańcze. Najwyraźniej warzywniak ma nowego stałego klienta.
-Oj nieważne-machnęła ręką wciąż podekscytowana Miller'ówna-Ważne,że można będzie się zaprezentować.
- A niby co chcesz przedstawiać?-rzuciła jej jak zwykle sceptyczna siostra.
Brenda wzruszyła ramionami.
-Jeszcze nie wiem. Coś się wymyśli.
-Ja zamierzam opowiadać kawały-wyprostował się dumnie Jason.
Megan parsknęła owsianką na siedzącego naprzeciw Dustina.
-Sorry-wymamrotała i kaszlnęła kilka razy po czym oznajmiła:
-Jeśli przyniesiesz wstyd mnie i rodzicom to następnym razem będzie to czarny humor.
Prychnął.
-Jestem synem Lady-odparł wyniośle-Wiem jak się zachowywać.
Siostra wstała i uśmiechnęła się podstępnie. Wzięła do ręki swoją owsiankę.
-Taaaak?A co syn Lady zrobi...teraz!
Wcisnęła mu zawartość miski na głowę z cichym plaśnięciem. Ashley zachichotała. Pierwszy raz tego poranka dała znak życia. Całą niemal noc spędziła na kończeniu szkica Jasona.Było to nie lada wyzwanie. Każdy artysta wie,że nie mając modela maluje się o wiele ciężej. Mimo to była całkiem zadowolona z efektu. 
Jason obrócił się i popatrzył na siostrę krzyżującą ramiona z tryumfalnym uśmiechem na ustach.
-Jakże mi miło,że postanowiłaś uraczyć mnie swą strawą,pani.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Ktoś tu czyta za dużo fantastyki-skwitowała Megan i wyszła z podniesioną głową.
Jason otarł oczy i zwrócił się do wciąż chichoczącej Ashley.
-Słyszałaś co mówi Brenda. W tym dniu można zaprezentować swój talent.
-Wiem-przytaknęła unikając jego spojrzenia. Podłubała łyżką w swojej porcji owsianki,która nagle przestała jej smakować.
Nie chciała się pokazywać gdziekolwiek. Jej talent był trampoliną w jej własny świat. Świat zrozumienia i samoakceptacji. Oni chcieli jej go odebrać. Nie mogła na to pozwolić.
Owszem,chciała zarabiać na życie swoim talentem,ale nie w ten sposób. No bo co jej da wystawienie kilku obrazków na jakimś Dniu Otwartym?Nic poza tym,że będą o niej mówić.
Ashley nie cierpiała być w centrum uwagi.
-No i?-ciągnął Jason-Nie zamierzasz jakoś wykorzystać okazji?
-Nie-odparła krótko i wstała od stołu.
Po drodze niemal wpadła na Dustina. Mruknęła krótkie „sorry” i wypadła z domu. Do rozpoczęcia lekcji zostało jeszcze dobre 20 minut, ale nie wiedziała dokąd indziej miałaby pójść.
Z westchnieniem wygrzebała z torby różową MP3 i skrzywiła się na jej widok. Zawsze to robiła. Nie cierpiała różu,ale dobrze wiedziała,że z matką nie wygra.
W końcu Amber wie lepiej.
Włączyła jednak smętną piosenkę i ze spuszczoną głową powlokła się w kierunku szkoły.
W środku było pusto,ale nie zdziwiła się zbytnio. Kto normalny przychodzi do szkoły prawie pół godziny przed rozpoczęciem lekcji?
Ja-pomyślała ze smutkiem kierując się w stronę pokoju wypoczynkowego-Jestem odmieńcem. Nawet własna matka mi to powtarza.
Przysiadła na jednym z foteli i przyciszyła muzykę Po jej policzku spłynęła samotna łza.
Czemu muszę się zachowywać jak skończona idiotka?-pomyślała z goryczą.-Czemu nie mogę być taka jak chociażby Megan?Jest jaka jest,ale przynajmniej nie da sobą pomiatać. A ja?Nawet nie mam odwagi skorzystać z szansy...
Ashley musiała przyznać sama przed sobą,że Dzień Talentów tak naprawdę może być jej szansą. Lubiła myśleć,że to jest jej prawdziwy świat,ale nie dało się w nim żyć w nieskończoność. Musiała się w końcu przełamać.
Tylko jak...
Odpowiedziała jej jedynie cisza.
Pociągnęła kilka razy nosem i otarła błyszczące łzy z policzków.
-Dlaczego płaczesz?-usłyszała nad sobą miękki i łagodny męski głos. Popatrzyła wyżej i ujrzała Jasona patrzącego na nią z nieśmiałym,pocieszającym uśmiechem.
-Jason....-wyrwała z uszu słuchawki-Co ty tu robisz?Jak mnie znalazłeś?
-Szedłem za tobą cały czas,ale miałaś słuchawki na uszach.
Chłopak usiadł obok niej. Widać było,że mówił prawdę. Koszulę miał krzywo zapiętą,a krawat rozwiązany. Jedynie jego bujne włosy jakoś się prezentowały.
-Chciałam być sama...
-Co ci zrobiłem?-wtrącił bez ogródek-Jeśli cię czymś uraziłem to przepraszam.
-Nie,ty nie zrobiłeś nic złego-zaprotestowała Ashley.-To ja jestem idiotką.
-Ej,nieprawda. Nie cierpię gdy ktoś tak o sobie mówi.
-Ale zachowałam się nieodpowiednio. Chciałeś dobrze a ja...no cóż. Wyszło jak zwykle.
-Czemu tak bardzo nie chcesz wystawić swoich prac?-ciekawość zwyciężyła nad jego wcześniejszymi słowami-Boisz się?
Skinęła głową,a potem nią pokręciła. Sama nie wiedziała.
-To o co chodzi?-spytał łagodnie.
Odetchnęła głęboko i zaczęła mu opowiadać czym jest dla niej hobby. Gdy skończyła,jego oczy były szeroko rozwarte ze zdziwienia.
-Jej-skwitował kręcąc głową-To niesamowite. Nigdy nie spotkałem kogoś,kto traktowałby swój talent tak poważnie.
Ashley wzruszyła tylko ramionami.
-Muszę zacząć żyć naprawdę...
-Żyjesz naprawdę-zapewnił Jason.-Nikogo wcześniej tak nie bawiły moje dowcipy.
Lewis zachichotała. Tak,to była prawda. Żarty Jasona zawsze były dla niej swego rodzaju pocieszeniem.
-Są genialne,ale nie o to mi chodzi. Muszę...przestać się bać. Nie wszystko w życiu może być przyjemne.
-Więc wystaw swoje prace-nalegał Jason-Te z zachodem słońca i jeszcze jakieś. Na pewno nie pożałujesz.
-Na pewno-powtórzyła jak echo Ashley.
Jason uśmiechnął się pokazując dołek w policzku. Przypomniało jej to o portrecie,który miała w torbie.
-A skoro o rysunkach mowa...-zaczęła nieśmiało odgarniając włosy za ucho.-Proszę.
Wręczyła zaskoczonemu chłopakowi jego portret wykonany ołówkiem. Odcienie szarości nadawały twarzy chłopaka poważniejszy wygląd niż w rzeczywistości,ale mimo to bez problemu odwzorowywał młodego Clarke'a.
-Wow-wyszeptał przyglądając się swemu szaremu odbiciu na kartce-Jest...niesamowity,dziękuję.
-Cieszę się,że ci się podoba. Zaczęłam go robić dawno temu,ale nie był okazji dokończyć i teraz jak się nadarzyła postanowiłam ją wykorzystać i...-trajkotała niczym Brenda zdenerwowana,ale zdecydowanie mniej niż na początku Ashley. Zamilkła jednak,bo chłopak niespodziewanie nachylił się bliżej i wziął ją a rękę.
-Jest śliczny Ashley. Ale ja nie mogę go przyjąć.
-Dlaczego?-zamrugała zaskoczona.
-Bo tobie się przyda bardziej. Wystaw go razem ze swoimi pracami.
-A-ale,jesteś pewny?-wyjąkała. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała.
-Na sto procent. Doceniam to,ale uważam,że bardziej na niego zasługujesz. Skoro dzięki niemu masz szansę pokazać,jak jesteś utalentowana to zrób to.
Lekko ścisnął dłoń blondynki widząc,że nie jest do końca przekonana.
-Tylko...obiecaj mi,że to zrobisz.
Ashley skinęła potulnie głową cały czas patrząc w jego łagodne,brązowe oczy przypominające kolorem orzechy.
-Obiecuję-wyszeptała.
-A więc nie możesz się teraz wycofać.
-Nie zrobię tego.
Zachowanie chłopaka jakby zahipnotyzowało Ashley. Dziewczyna zwyczajnie nie była w stanie mu odmówić. Nie po tym co dla niego zrobiła i jakie pokładał w niej nadzieje.
Muszę być odważna. Teraz mam dla kogo.
-Pójdziesz ze mną się zgłosić?
-Teraz?
Skinęła głową.
-Może lepiej po lekcji?-zasugerował wstając.
-To był już dzwonek?!-Ashley gwałtownie poderwała się na nogi.
Jason wzruszył ramionami wsuwając ręce do kieszeni.
-Zwariowałeś?!Mamy biologię!
-No i co z tego?
-Jak to co?-obruszyła się Lewis.-Spóźnimy się na kartkówkę!
-Tragedia-skwitował Jason.
Ashley zmarszczyła gniewnie brwi i ruszyła zamaszystym krokiem do klasy.
-Żartowałem!-rzucił za nią Jason ledwo powstrzymując śmiech.
-ZAMORDUJĘ CIĘ KIEDYŚ!!!
-I tyle w kwestii tego,że moje żarty są śmieszne.-mruknął Jason sam do siebie i pognał na poszukiwanie rozwścieczonej blondynki,która prawdopodobnie dotrzyma słowa.

Ta dam! Świeżutki rozdzialik,prosto z maszyny ^^
Beansy Boo odzyskuje wenę i wiarę w dobro tego świata!
Obejrzałam film i stwierdzam,że gdybym nie znała wcześniejsze fabuły(czyt.Jara) to byłby świetny. Serio. Nawet Mabian. Mara i jej znak Sibuny rozwalił system xD Na szczęście mało było Jeroy'a,a właściwie prawie wcale,waldzio chyba dostał w łeb od Diane i zapakowali go do wora,żeby nie mógł działać.
Ale ostatnio zauważyłam też,że od dzieciństwa mam tendencję do łączenia par,które albo nie będą istnieć,albo są skazane na porażkę -_- Najpierw Jara,a teraz Jonerys z "Pieśni Lodu i Ognia"(chociaż póki seria trwa wciąż mam nadzieję).
Dziękuję za(ponad!) tysiąc wejść. Jestem zaszczycona :*
Ale siem rozpisałam :3 Od jutra trzeba nadrabiać zaległości na innych blogach,ale teraz...
Żegnam <3

7 komentarzy:

  1. Świetneee ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatni odcinek mej historii. Zapraszam:)
    http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/07/odcinek-15-kocham-cie-tak-mocno-ze-az.html

    OdpowiedzUsuń
  3. ASHLEY I JASON! <3
    Sapphire ma nowego paringa ^ ^
    Ja też mam pecha do par. Począwszy od "Domisi", akcja nigdy nie toczyła się po mojej myśli. Widocznie niektórzy mają farta do niepowodzeń.
    Awww dzieci Jary <3 waldzio notuj.
    Film był fajny, jednak przez cały epizod, męczył mnie fakt, iż są tam Jeroye. Pomijając nieszczęsne paringi, jest ok. Gdyby występowała w nim ekipa z 2 sezonu, byłabym wniebowzięta, ale cóż ^ ^
    Koniec końcem, ale Jara i tak do siebie wróci.
    Nikt nie wie, co dzieje się za kulisami, mwahahaha ^ ^
    Alemm fajnie, że wróciłaś <3 Brakowało mi twoich cudnych opowiadań :)
    Czekam na następne ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nikt nie wie, co dzieje się za kulisami" Jak to co? Teugene!Czekam na dalszy ciąg! ;)

      Usuń
  4. Mam problem. Wlaczam ten rozdzial i w tresci rozdzialu widac tylko naglowek a nie widac reszty tekstu. Z poprzednimi rozdzialami tak nie bylo. Nie wiesz co sie stalo ze mi tak pokazuje? A tak poza tym to reszta twoich postow wymiata:) Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam problem z czcionką tego tekstu przede wystawieniem,kombinowałam różnymi metodami,żeby to jakoś wyglądało i być może tak wyszło. Ogólnie to jestem początkującą bloggerką,więc nie za bardzo wiem jak rozwiązywać tego typu problemy :(
      Ale cieszę się,że ci się podoba ;)

      Usuń